Witajcie nasi kochani czytelnicy :) Wiecie jak na serduchu cieplutko się robi, gdy patrzy się na wyświetlenia i komentarze, których jest coraz więcej? Dziękujemy :*
~~~
Dzień zapowiadał się cudownie, przynajmniej dla bliźniaków. To właśnie za godzinę mieli zjawić się w Tesco i zająć się ulubionym działem Alexy, to znaczy kosmetykami, w tym szamponami. Czemu? Odpowiedź była prosta. Chcieli zrobić jej kawał, chamski kawał. Pod eliksirem wielosokowym mieli obsłużyć Silver i wręczyć jej ulubione kosmetyki z dodatkiem pewnego specyfiku... Fred obawiał się trochę reakcji Hermiony, gdyby się dowiedziała, jednak zależało mu na bezpieczeństwie dziewczyny bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Nie rozumiał, dlaczego tak się dzieje. Wcześniej zrobiłby ten dowcip bardziej dla zabawy i zdenerwowania znienawidzonej osoby. Teraz czuł, że coś się zmieniło, tylko co?
Fred leżał na łóżku i bez większego celu gapił się w sufit. Myśli kotłowały się w nim, jakby nie umiały znaleźć ujścia*. Jego monolog wewnętrzny przerwał George, wpadając do pokoju niczym tsunami nawiedzające w trakcie lata południowo - wschodnią Azję.
- Fred, wstawaj – powiedział stanowczo George. W odpowiedzi usłyszał tylko pomruk.
Kilka minut później aportowali się w zaułku obok sklepu. Wypili eliksir i weszli wejściem dla personelu. Zostali przywitani przez ich jednodniowego szefa – Bogdana. Był on niski mężczyzną z brzuszkiem. Ubrany był w obcisłą, granatową marynarkę, której guziki wyglądały jakby zaraz miały wystrzelić, czerwoną koszulę i zwisające granatowe spodnie. Do tego dobrał wyjątkowo dużą, żółtą muchę. Trzeba przyznać, gościu znał się na modzie.
- Fredwiga i Georgina, miło mi. Nazywam się Bogdan Kalendarz – przedstawił się mężczyzna podając dużą, pomarszczoną dłoń bliźniakom.
- Nam również – powiedział Fred bardzo słodkim i piskliwym głosikiem, uśmiechając się sztucznie.
- Dobrze, zaprowadzę was do waszego działu. Będziecie pomagać klientom. Wszystko jasne?
- Oczywiście – odpowiedzieli razem. Kalendarz zmierzył ich wzrokiem, wzruszył ramionami i odszedł. Miał wyjątkowo kaczkowaty krok.
- On chodzi gorzej od Kruma – szepnął Fred. Obaj zachichotali. Chodzili między półkami na swoim dziale, nic ciekawego się nie działo.
Po kilku godzinach nudnej i bezsensownej pracy do ich działu zawitała zielonooka blondynka. Szybkim krokiem dotarła do bliźniaków.
- Dzień dobry, gdzie leży szampon OFRFH**. Śpieszy mi się – rudzielce spojrzeli po sobie i obaj zniknęli wśród półek. Chwycili butelkę z szamponem, szybko otworzyli, dosypali czarny proszek, zakręcili i wstrząsnęli nieznacznie. Spokojnie, na ile umieli, wrócili do klientki i podali jej produkt. Alexa posłała im zniecierpliwione spojrzenie i odeszła do kasy.
- Nie znoszę tej baby – szepnął George do brata. Ten lekko odwrócił głowę.
- Ja bardziej. Dobra spadajmy już, eliksir zaraz przestanie działać, a więcej go nie mamy – jak postanowili tak zrobili. Powiedzieli szefowi, że jednak to nie praca dla nich i jak szybko uciekli ze sklepu.
***
Hermiona siedziała na kanapie z miską pełną cieplutkiego, śmietankowego budyniu. Powoli jadła go i z każdą łyżką coraz lepiej rozumiała Lunę, która wprost zakochana była w tym pysznym deserze.Ciągle zastanawiała się, co tam robili Śmierciożercy, dlaczego ministerstwo zignorowało sprawę
- Dowiem się za wszelką cenę - powiedziała do siebie. Odstawiła pustą miskę na stolik i poszła się przebrać. Gdy już miała wejść do łazienki usłyszała dzwonek. Pewnie Alexa. Szatynka podbiegła do drzwi i z wielkim entuzjazmem je otworzyła. W drzwiach, tak jak Hermiona się spodziewała, stała jej najlepsza przyjaciółka. Na przywitanie obie się mocno przytuliły, a chwilę później siedziały na kanapie z ciepłą herbatką i gawędziły. Jednak ilekroć Szatynka zaczynała zadawać Silver pytania typu: czemu ministerstwo zignorowało tą sprawę, Alexa szybko zmieniała temat. Hermiona nie zwracała na to większej uwagi, uważała że jej przyjaciółka po prostu nie chce by się tym zamartwiała.
Po dwóch godzinach rozmowy Alexa musiała iść, praca i te sprawy. Tak naprawdę chciała umyć włosy, ale to tylko szczegół, prawda?
***
Silver wyszła spod prysznica i opatuliła mokre włosy i siebie białymi, puchatymi ręcznikami. Nałożyła balsam na ciało i wyszła do sypialni po ubrania. Wybrała elegancką, zieloną sukienkę z dużym dekoltem. Wróciła do łazienki i niczego się nie spodziewając zdjęła ręcznik z włosów, które następnie sprawnie wysuszyła zaklęciem. Nie patrząc w lustro założyła sukienkę. Gdy chciała zrobić sobie makijaż, spojrzała w swoje odbicie i wrzasnęła.
- Co to do cholery ma być?! - gdyby nie to, że mieszkała w domu na odludziu, jej sąsiedzi dawno zbiegli by się uciszając zbyt głośną panią Silver. Oddech nie blondynki, ale dziewczyny o spalonych włosach, był zdecydowanie przyspieszony. Jej oczy ciskały błyskawice w przeklęte lustro, w którym widziała swoje odbicie. Na próżno machała różdżką próbując naprawić włosy, jedyne co się wydarzyło to mała kępka włosów, która zmieniła kolor na zielony i się spaliła. Wściekła wypadła z łazienki, chwyciła chustę i okryła nią głowę. Sięgnęła po torebkę, wrzuciła do niej kilka drobiazgów i natychmiast teleportowała się do Hermiony. Gdy z cichym pyknięciem pojawiła się w salonie mieszkania przyjaciółki ta podskoczyła przerażona i zdziwiona.
- Co ty tu robisz? - wydukała szatynka, podnosząc się z kanapy. Silver zdjęła z głowy chustę. - Co z twoimi włosami? - Hermiona wydawała się być zaskoczona. Alexa wzięła głęboki wdech.
- Powiem ci. Pewne Fredwiga i Georgina podały mi szampon, którym umyłam włosy - oczy Hermiony powiększyły się i wpatrywały w Silver.
- Fredwiga i Georgina? - upewniła się Szatynka.
- Tak, może masz pomysł kto to był? - wysyczała niegdyś blondynka. Hermiona lekko skrzywiła się na ton głosu przyjaciółki, jednak odpowiedziała jej.
- Przepraszam za nich, ja naprawdę z nimi porozmawiam... - złe myśli zaczęły się w niej kotłować. Czuła się jednocześnie zawiedziona, że to mogli być bliźniacy i wściekła, że robią wszystko, aby Alexa stała się ich wrogiem. Wiedziała, że musi z nimi poważnie porozmawiać i wpoić im, iż mają odczepić się wreszcie od Silver.
- Mam nadzieję, inaczej ja to zrobię. A i masz od nich wyciągnąć coś, aby to - wskazała na włosy - wróciło do pierwotnej postaci. Żegnam - Pyk i już nie było kobiety.
- Co wy zrobiliście - mruknęła Gryfonka i opadła na kanapę. Postanowiła, że następnego dnia odwiedzi Rudzielców.
Około dwunastej Hermiona aportowała się przed Norą, z nadzieją, że bliźniacy jakimś trafem są w rodzinnym domu. Dziewczyna podeszła do drzwi i zapukała, chwilę później witała się z rudą rodziną.
- Są bliźniacy? - spytała spokojnie, z trudem ukrywając złość.
- Wyszli do sklepu. Napijesz się herbaty? - spytała Molly, patrząc na synową.
- Nie, dziękuję, śpieszę się - szatynka szybko się pożegnała i teleportowała na Pokątną. Wpadła, do jak zawsze zatłoczonego sklepu Weasleyów, szybko odnajdując dwóch Rudzielców.
- Wy podli, okropni idioci! Chcecie zniszczyć moje życie bardziej, niż teraz jest? Niszczycie włosy Alexie, śmiejecie się z tego. Nie macie za grosz szacunku i wyrozumiałości. Jesteście zadowoleni, że udało wam się zrobić kawał, wcale nie śmieszny kawał? A teraz dawać mi coś co spowoduje, że jej włosy wrócą do porządku - krzyczała Hermiona. Fred i George patrzyli ze strachem w oczach na wściekłą dziewczynę.
- Eeee... No, bo... - zaczął Fred. Hermiona podeszła bliżej i spojrzała w oczy chłopaka.
- Cicho siedź i daj coś na te spalone włosy
- Ale, właśnie nic nie mamy... - powiedział cicho George. Gryfonka spojrzała z nienawiścią na Rudzielców. Gotowało się w niej.
- Rozumiem, że nie tolerujecie Alexy, ale to co zrobiliście... Nie sądziłam, że się na was aż tak zawiodę! Kiedyś w jakimś stopniu was podziwiałam, ale teraz jesteście bezwartościowi dla mnie! Macie coś wymyślić dla Alexy, a do tego czasu nie chce nic o was słyszeć. Żegnam - odwróciła się na pięcie i odeszła od oniemiałych braci. Nagle poczuła uścisk ciepłej dłoni na nadgarstku, obróciła się i ujrzała Freda.
- Miona, my naprawdę chcemy dobrze. Ona jest zła i zrobiła wiele złego w naszym otoczeniu...
- Niby co? - burknęła dziewczyna.
- Zło, nie powiem nic więcej, bo przecież to twoja przyjaciółka, ale pamiętaj, że my cię ostrzegliśmy i nie licz, że rzucimy się z pomocą jak coś zrobi albo dowiesz się prawdy - chłopak puścił dziewczynę i odszedł do brata. Miona wpatrywała się w Rudzielców. Nie wiedziała czemu, ale czuła, że łzy napływają jej do oczy. Wybiegła ze sklepu i od razu teleportowała się do Nory. Czuła zwykłą potrzebę rozmowy, ale wolała unikać Silver póki nie zdobędzie ,,leku" dla niej. Odpowiednią osobą wydała się Ginny. Miona weszła bez pukania i cicho przemknęła przez salon i kuchnię Nory. Wspięła się po schodach i cicho zapukała do pokoju Rudej. Drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem, stała w nich uśmiechnięta młodsza Weasley. Hermiona przywołała na twarz sztuczny uśmiech. Chciała tylko porozmawiać, a nie wyżalać się i słuchać, jak to Ginny spierze braci.
- Mionka! - dziewczyny się przytuliły.
- Hej, kochana. Jak tam?
- Och, cudownie - szatynka była pewna, że Ruda ma bardziej radosne życie. Może i straciła niedawno brata, ale ma dużą rodzinę i narzeczonego. A ona, Hermiona Weasley ma rodziców w Australii, którzy jej nie pamiętają i przyjaciółkę, której prawie nikt nie lubi. Życie jest niesprawiedliwe.
- Miona, halo. Słuchasz mnie? - Ginny pomachała ręką przed twarzą brązowookiej.
- Że co?
- Ej, co się dzieje? Masz smutne oczy i ciągle się zamyślasz...
- Czuję się, jakby wszyscy czekali aż coś zrobię źle, zepsuję. Jakby wszystko było przeciwko mnie i niszczyło moje życie. Wszystko to porażka. Dlaczego ja? Czemu to, co złe spotyka mnie?
- Wiesz, nie chce żebyś się na mnie zezłościła, ale nie tylko ciebie spotykają nieszczęścia. Wydaję mi się, że za bardzo skupiasz się na swoim życiu i nie powodzeniu, przez co zapominasz o innych - szatynka westchnęła, nigdy nie myślała o tym tak jak Ginny. Zapomniała, że na świecie są wojny, głód, bieda i jakieś kataklizmy. Od śmierci Rona liczyło się tylko jej życie i żale. Prawie urwała kontakt z rzeczywistością, Alexa jako tako przywróciła ją do porządku. Jednak teraz... Po tym co zrobili bliźniacy. Hermiona czuła się w jakimś stopniu za to odpowiedzialna i winna. Nie dopuszczała do siebie opcji, że ta cudowna zielonooka czarownica może być zła i mieć okropne zamiary. Coś głęboko mówiło Mionie, że powinna wysłuchać braci Weasley, ale nie chciała, nie wierzyła w to wszystko. A może po prostu bała się prawdy?
*Monolog wewnętrzny Freda:
-Czemu?
-Temu.
-Ale czemu?
- Bo jej nie lubisz
- Ja jej nie znoszę
- Widzisz
- Co?
- Jakie idiotyczne pytania zadajesz
~~~
Mam szczerą nadzieję, że rozdział przypadł Wam do gustu. Moim zdaniem to, pomimo prędkości napisania, coś bez wenicznego(?). Ale cóż, to Wy zdecydujecie jak się podobało ;) Komentujcie, bo Alice musi mieć jakąś motywację do napisania kolejnego rozdziału ;)
Pozdrawiam wszystkich
RosalieIris
RosalieIris
Oj przepraszam, że tak długo. Ową minutkę przerwała mi moja mateczka, bo trzeba było wziąć leki. Dobra, ale już koniec o mnie i o moim zdrowiu, którego raczej brak, przechodzę do rozdziału!
OdpowiedzUsuńPo pierwsze - cieszę się, że rozdział dodałaś tak szybko i nie trzeba było czekać tak długo jak na ostatni;) wielki jak Hogwart plusik, moje drogie panie!
Po drugie- Fredwiga i Georgina, cóż za oryginalne imiona hahahah:'))) cały ten sklep mnie rozbawił, a oni(albo one) byli przecudni!:'))
Po trzecie - i dobrze tej Silver, głupia jedza! Ja naprawdę mam ochotę rozwalić jej nos! Kiedy byłam mała zawsze chciałam dac komus pięścią w twarz. Może to trochę nienormalne, ale takie było moje dziecięce marzenie(to przez te marartony Jamesa Bonda!)! A ta Alexa idealnie nadaje się do jego spełnienia!
Po czwarte - no nareszcie, Hermiono, przejrzyj na oczy! Nareszcie zaczyna rozumieć, że w okół niej dzieja się inne rzeczy! Ja rozumiem, smierć Rona itd. ale musi zauważać, że dzieją się złe rzeczy (nie musze przywoływać imiennie "mojej ulubionej postaci", przez którą dzieją się te złe rzeczy).
Po piąte - monolog wewnętrzny Freda, mimo że krótki to fajniutki! Oh, Kate co za rymy, to zapalenie krtani działa ci na dobre! Ej stop, wypowiedziałam to zdanie na głos i jednak nie ma żadnego rymu:/ Przemilczmy to.
Po szóste - scena u bliźniaków w sklepie<3 mam nadzieję, że powiedzą Mionce co i jak, że Alexa to wredny ptak! No i nikt mi nie zaprzeczy, że mam tu rym! Jestem z Ciebie dumna, Kate!
Zbierając wszystko do kupy - rozdział jak zawsze cudowny, wciągający, kochany, uroczy i aj chcę więcej! I to jak najszybciej! Miło napisany, że aż nie zauważyłam kiedy rozdzialik się skończył:) SUPER PUPER CZEKAM NA DALSZY CIĄG AKCJI!
~Kate
http://fremioneczytowogolemozliwe.blogspot.com/
Bardzo mi miło, czytać tyle pozytywnych słów :) Alice na pewno postara się dodać następny rozdział jak najszybciej *to odpowiadanie za innych xd*
UsuńPozdrawiam RosalieIris 😊
Super / Alice miała rację. Bardzo spodobał mi się rozdział masz talent zresztą Alice też. Na poniektórych scenach ( każdy chyba wie, na ktorej) lądowałam na podłodze. Masz za to u mnie plus chociaż ucierpiał na tym mój kuper 😂. Nic nie mam już więcej do dodania ani do odjecia. Rozdział wspaniały. Daje 10000000000000/10 :*.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam RiddikulusHP
Też czasem ląduje na podłodze jak czytam różności... Raz uciekałam przed zdjęciem (brzmi dziwnie, wiem) i zleciałam z łóżka prosto w kubek z mlekiem 😂
UsuńDzięki za miłe słowa i komentarz
Pozdrawiam RosalieIris 😊
Świetny rozdział, bardzo mi się podobał :3 scena ze spaleniem włosów - bezcenna. Dobrze tak tej jędzy. Powinna powiedzieć Mionie prawdę o śmierci Rona, a nie unikac tematu i udawać, że nic nie wie, bo na pewno wie, prawda?
OdpowiedzUsuńOj Fredziu Fredziu.. nie wiesz, czemu Ci zależy? Zabujałeś się hahha :D
Imiona ich po zażyciu eliksiru wielosokowego - orginalne i bardzo zabawne xD
Pozdrawiam cieplutko :*
Niech wena będzie z wami ;)
/Annabeth
Prawda, Alexa COŚ wie, ale co? Tego nie zdradzę Muahahahahahaha
UsuńPozdrawiam RosalieIris 😊
Super rozdział ^^
OdpowiedzUsuńAlexa mnie wkurza, bliźniacy w wersji kobiecej mnie rozwalili 😂
i niech Hermiona wreszcie dostrzeże, jaką ta Silver jest wredną małpą.
Czekam na kolejny i weny 😊
Dzięki.
UsuńCoś czuję, że większość gdyby poznała miejsce jej zamieszkania by ją ukatrupiła...
Pozdrawiam serdecznie 😊
Nie złość się, że dopiero teraz ale mam usprawiedliwienie : wczoraj, po lodowisku padłam jak pies. Przechodząc do rozdziału.
OdpowiedzUsuńDobrze tak tej jędzy. Już sobie wyobrażam jaj włosy. Chciałabym móc zrobić coś takiego jednej blondyneczce z mojej klasy...
Fredwiga i Georgina były / byli świetne!! Kocham ich tak jak Luna budyń !!! Skoro już o budyniu to muszę Ci powiedzieć, że Hermiona zaczyna nadrabiać zaległości dotyczące deserów.
Pozdrawiam, życzę weny i zapraszam do siebie ^^
http://opowiadaniaoptymistki.blogspot.com/
Ja się nie złoszczę, nie wiem jak Alice, ale ja nie 😉
UsuńDzięki za komentarz 😊
Pozdrawiam sprzed TV RosalieIris
Dlaczego mnie tak rozśmieszył ten "Bogdan?" A jak już podał swoje pełne imię i nazwisko "Bogdan Kalendarz", to zaczęłam się śmiać jak głupia. Czy ze mną jest coś nie tak, że śmieszą mnie takie hmm zwyczajne rzeczy? Wiem czemu mnie śmieszy! Przez Sims 2! Tam też mieli takie emm... Nietypowe nazwiska 😀 No cóż, ten fragment po prostu był moim zdaniem bardzo zabawny, nawet jeśli tego nie planowałaś.
OdpowiedzUsuń"Kalendarz zmierzył ich wzrokiem, wzruszył ramionami i odszedł." Tak sobie wyobraziłam taki zwyczajny kalendarz mierzący wzrokiem bliźniaków i znów zaczęłam się śmiać. Chyba dostałam jakieś głupawki. Z całą pewnością powinnam udać się do Św. Munga już dawno temu. Nie należało lekcaważyć tych napadów śmiechu.
"Miał wyjątkowo kaczkowaty krok" Moja mama mi tak mówi! W sensie, że chodzę jak kaczka! Ja wiem, to takie nieinteresujące, ale no łączę się w bólu z panem Bogdanem.
Ja wiem, skomentowałam mało znaczące fragmenty, ale taki humorzasty komentarz też się przyda od czasu do czasu. Kawał jaki Alexie zrobili bliźniacy był genialny!
Lecę dalej! ☺😃
~Astrum Confusa
fremione-co-znaczy-przeznaczenie.blogspot.com