Alexa opuściła siedzibę i deportowała się do domu. ,,Z Francją już nigdy się nie pożegnam", pomyślała.
Zastanawiała się, jak może odnaleźć Hermionę. I czy na pewno chce to zrobić. Tym razem jednak naprawdę chciała się dowiedzieć, czego doświadczyła ostatnio. Jednak czy ona jej jeszcze mogła zaufać?
W każdym razie misja była nieodwołalna. Thomas prawdopodobnie zjawił się ostatni raz. Zobaczyła, kim się stał. Czuła, że zawsze taki był.
,,Więc kim ja jestem?".
***
- Miona, musimy poważnie pogadać. Nie będziesz tu przez resztę życia, co? Chciałem to już dawno zrobić... Ale nie wiem, czy wyjście stąd jest obecnie bezpieczne. Już nic nie rozumiem - powiedział nerwowo Fred.
- Komicznie brzmi porwanie przez Dracona w sukience. Alexa też jest zwykłą czarownicą... - odpowiedziała Hermiona. Po jego spojrzeniu jednak dodała: - Nawet nie wiem, czy cokolwiek mi zagraża.
- Jasne, że zagraża. Krzyczysz przez sen, kiedyś powiedziałaś nawet "Thomas", choć nikogo takiego nie znam... Alexa pojawiła się znikąd, po nagłej tragedii. Przepraszam, że o tym wspominam. Jednak to tak naprawdę nadal nie jest wyjaśnione. Pamiętasz w ogóle jak zostaliśmy uwięzieni? Chyba nadal do siebie nie doszedłem. Ktoś chce nam coś zrobić. Tobie.
- Co zrobimy?
- Harry i ja chcemy wyruszyć na parę dni i znaleźć jakiś trop Alexy.
- Ech... A co z George'em?
- Yyy... nic. On musi zostać i podtrzymywać mamę na duchu.
Zbiło ją to z tropu. Bliźniacy mieliby się rozstać? To się nigdy dobrze nie kończyło.
- A i jeszcze jedno - dodał - chętnie dałbym ci pole manewru, żeby ulepszyć tę szopę. Jednak magia przyciąga...
- Dziękuję.
Wstała ze sterty zakurzonych koców i przytuliła rudzielca. Ten się zarumienił i szybko zniknął, zanim to dostrzegła.
Dwie godziny później wpadła Ginny i przyniosła kilkanaście książek. Hermiona rozpromieniła się jednak bardziej na jej widok.
- GINNY.
- HERMIONA.
- Nie wytrzymuję tutaj.
- Nie będziesz tutaj długo. To niewskazane. W sumie to już musimy się zmywać...
Chwyciła ją za rękę. Znajdowały się w pustym parku.
Czuć było wilgoć, a mgła uniemożliwiała dostrzeżenie czegokolwiek z 30 metrów.
- Zaczekam tutaj chwilę z tobą. Nie ma się czego bać.
Po chwili ciszy Hermiona zapytała:
- Czemu tamta szopa stała się zagrożeniem?
- Bo twój kochaś mógł się zjawić w każdej chwili. - Uśmiechnęła się złośliwie. - Ale nie uciekaj lepiej nigdzie. Musimy pogadać.
DZIEŃ KOLEJNY MINĄŁ
DZIEŃ CO NIC NIE PRZYNIÓSŁ
JESZCZE SIĘ NIE SKOŃCZYŁ
A NOWY JUŻ WYRÓSŁ
Witam po długiej przerwie gwiazdeczki helllloo
Nadal nie ma drugiej części, a w tym czasie blog został w praktyce już zawieszony :') nie no M O Ż E kiedys jakis rozdział sie jeszcze pojawi.
A wpadłam tu bo dokładnie rok temu założyłyśmy bloga z Wiktorią :))
Dziękujemy za 5k wyświetleń i wszystkie komentarze blablabla
Idk ale moge Wam życzyć tylko zebyście spotykali życzliwych ludzi, ale i sami tacy byli, bo wtedy jest gut.
Dobranoc
PS. Krasz mnie kraszuje gdy ja go nie kraszuje???? no k .
buziaczki czy cos
a tu zdjecie bo tak
no i odezwijcie sie jesli żyjecie
Rozdział
dedykuję mojej mamie, która ma dzisiaj urodziny. Co z tego, że nawet nie wie o
istnieniu tego bloga… A Wy się dzielicie twórczością z rodzicami?
^Są tu Crybaby?
Zapraszam do czytania, reszta pod rozdziałem i to dość ważne informacje, ale najpierw czytajcie rozdział ;)
Z rozmyślań wyciągnął ją dzwonek do drzwi. Szybko pobiegła otworzyć, a w drzwiach stał Thomas. Jej dawny sprzymierzeniec. To przez niego musiała odejść z KAPV*. Nie widziała go przez tyle lat. Jednak serce podpowiadało Alexie, że powinna się mu rzucić na szyję. Lub po prostu ciepło objąć.
Nie wydarzyło się jednak nic takiego. Thomas stał w drzwiach, czekając, aż blondynka wyjdzie z szoku. Biła się z myślami, z resztą on też, mimo że wszystko wcześniej sobie przemyślał.
– Witaj – powiedział chłodno.
Alexa cofnęła się i gestem zaprosiła gościa do środka. Thomas uważnie się rozglądał, przechodząc do salonu i usiadł na fotelu. Alexa opuściła szybko pokój, udając się do kuchni, aby wyczarować filiżanki z kawą. Mogła to bez problemu zrobić przy gościu, jednak wolała chociaż przez krótką chwilę móc sama uporządkować myśli. Chwilę potem wróciła do salonu z od początku gotową kawą.
– Jaki jest powód twoich odwiedzin? – starała się mówić opanowanym głosem.
Thomas lekko się uśmiechnął i zaczął się wpatrywać w wyraźnie zielone oczy kobiety. Chwilami spuszczała wzrok, jednak on obserwował ją ciągle. Przyłożyła dłoń do ust, udając, że się podpiera, jednak zaczęła obgryzać paznokcie. Czuła presję w spojrzeniu bruneta. Przystojnego bruneta. Nie zmienił się od czterech lat, oprócz tego, że jego twarz stała się dojrzalsza, jednak nadal jego spojrzenie mówiło o nieprzewidywalności, którą dawniej nazwałaby spontanicznością.
Wstał, zasuwając fotel, i przeszedł naprzeciwko, siadając bardzo blisko Alexy. Nie tracił kontaktu wzrokowego. Gdy usiadł, odwróciła głowę. Zaciśniętą w pięść rękę, którą nadal „się podpierała”, wziął w swoją i rozprostował.
– Szkoda takich pięknych pazurków.
– Po co wróciłeś?! – warknęła i wyrwała dłoń.
– Chcę dobrze. Zawsze chciałem dla ciebie dobrze.
– Chcieć możesz, ale różnie wychodzi, prawda?
Odwróciła się i posłała mu wrogie spojrzenie. Po chwili zamknęła i znowu otwarła oczy. Coś w niej pękło i łzy nie wytrzymały.
Thomas kiedyś wyciągnął ją z kłopotów. Poświęcił dużo, jednak nie było to bezinteresowne. Powinna się go brzydzić. Jednak ona widziała w nim… wybawcę? Nie, to złe określenie.
– Wiem, że gdybyś nie ty, nie byłabym tu, gdzie jestem. Czasami jednak zastanawiam się, czy jestem w dobrym miejscu faktycznie…
– Czyli jednak byłem zbędny? Może więc krzyknę śmiertelne zaklęcie teraz? Nie chciałabyś wtedy…
– Zginąć?
– Są gorsze rzeczy od śmierci, Als.
– Wiesz, że nie lubię, jak tak na mnie mówisz.
– Dla mnie jednak zawsze nią pozostaniesz. Wiesz, kim jestem i ja wiem, kim jesteś. Wiemy o sobie wszystko, a ciebie na pewno lepiej nikt nie zna ode mnie. Chciałaś zacząć nowe życie. Odciąć się ode mnie i swojej przeszłości. Wiesz, że to nie możliwe – ciągnął – i wiesz też, że szczególnie gdy nie zbaczasz ze złej drogi. Ha! Dobra nie byłaby dla ciebie lepsza! Mam wrażenie, że jesteś słaba. Strasznie słaba. Dostałaś misję i się jeszcze wahasz. Wcale się nie zmieniłaś – szydził.
– Thomas, nie wiem, co robiłeś przez ostatnie cztery lata… A misja… – mówiła z powagą, ale w środku jej serce eksplodowało. Mężczyzna wywołał mocne emocje, które ciężko było stłumić. Ma rację – jestem słaba, przyznała w myślach.
– Musiałem załatwić sporo spraw i cię obserwowałem. Wiesz, że dotrzymuję obietnic. Z misją jest źle. Granger jest bezpieczna, niestety. Mam plan, jak ją porwać. – Alexa skrzywiła się na panieńskie nazwisko, jednak po chwili dopowiedział: – Dla mnie ona pozostanie Granger. Mugolaczką, która przyjęła nazwisko czarodziei. Chodź Weasleye chętnie podzielili by się ze wszystkimi, o czym świadczą namnożone bachory. Nie szanuję.
– Dobra, jak wygląda ten plan?
– Wydaje mi się, że się nie nadajesz do jego realizacji. Mam ludzi sprawdzonych, dadzą radę. Choć… Przydasz się. Może. I przestań zjadać już swoją rękę albo daj skosztować.
– Skosztować? A co byś powiedział, gdyby…
Pierwszy raz spuścił spojrzenie. Jednak nie bardzo nisko. Nie zawstydził się też, to nie w jego stylu. Popatrzył najpierw na wiśniowe wargi, a potem na bladą szyję. Alexa nie myliła się. Nadal był nieprzewidywalny, choć… nie, robił dużo ciekawsze rzeczy czasami. Zaczął muskać jej szyję, a ona przeczesała jego włosy. Było jak dawniej. Cudnie było być w jego ramionach, a pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne, wędrując ku ustom.
Czy ona go potrafiła nienawidzić? Tak. Nienawidziła go za to, jak bardzo na nią wpływał. Jak bardzo mu ulegała. I jak bardzo go pożądała. Tęskniła. Chciała też zapomnieć. Wszystko wróciło w parę minut. Wiedziała, że zawsze wróci do niej przeszłość.
Nagle się odsunął, od razu wstając.
– Do zobaczenia, Als. – Pstryk i zniknął.
***
*Wywód od Alis*
Bardzo zależało mi, aby dodać choć pierwszą część dzisiaj. W ostatni dzień wakacji, tak.. Jeśli czytacie to przed rozpoczęciem, no to cóż... powodzenia? A jeśli po, to tez powodzenia. Jak spotkania z klasami? Nowe czy stare tym razem?
Wiem, że tu nie wiadomo skąd wątek miłosny o Alexie. Co z tego, że to fremione? :') Mam na niego plany. Światło się nieco zmieniło, w którym jest Wasza meduza :') Nie wiem aż, komu poświęcić drugą część... No dobra, wiem, karmelki (???).
Jest też sprawa. Może komuś nawet będzie przykro idk:
Po drugiej części tego rozdziału razem z Rosalie zawieszamy prawdopodobnie bloga. Brak czasu, chęci i weny... Albo powrócimy po jakimś czasie, albo na zawsze koniec.
Buzi
Alice
PS. I przepraszam Was bb za tę dupną scenę miłosną, nie umiem, ale chciałam, choć nie powinnam, wiem :)))