sobota, 16 stycznia 2016

Rozdział 3

'Twarda dziewczyna na pasie szybkiego ruchu
Nie ma czasu na miłość
Nie ma czasu na nienawiść
Bez tragedii
To nie czas na gierki
Twarda dziewczyna, której dusza cierpi'



     Był środek nocy, w cichym i ciemnym mieszkaniu Hermiony można było usłyszeć jedynie jej niespokojny oddech. Dziewczynę kolejny raz męczyły koszmary. Ni stąd, ni zowąd rozległ się głośny huk. Szatynka szybko się poderwała i rozejrzała po pokoju. Niepewnie wyjęła różdżkę, leżącą pod poduszką.
 – Lumos –  szepnęła zdenerwowana. 
     Wstała i wyszła na palcach bosych stóp z pokoju, ciągle czujnie się rozglądając. Spojrzała w otchłań ciemnego korytarza, patrząc kątem oka na mały pokój pełniący funkcję biblioteczki. Obracając różdżkę co chwilę w inną stronę, upewniła się, że to nie był źródło dźwięku. Możliwym miejscem wydała się już tylko kuchnia. Gdy po cichu do niej zawędrowała, również zobaczyła zwykłą ciemność. Nadal niepewnym krokiem wróciła do łóżka. Przesłyszała się?  Nigdy takiego huku w nocy nie słyszała...
  – Nox –  zgasiła światło, jednak dalej trzymała różdżkę w dłoni. Oparła głowę na poduszczę, nadal nasłuchując dźwięków. ,,Nie, to bez sensu..." –   próbowała z powrotem zasnąć. Sen nie chciał przyjść, a w jej głowie rodziły się coraz gorsze myśli. W końcu uświadomiła sobie, że przecież dzisiaj jest pogrzeb... To wykreślało już całkiem szanse na zaśnięcie.
     Zegar wskazywał dopiero piątą rano, jednak Hermiona postanowiła już wstać.Było jeszcze ciemno na dworze, więc zaświeciła  lampkę nocną.Wszystko stało tak jak wczoraj, na swoim miejscu. Czuła się mimo wszystko podle. Harry załatwił formalności, Weasleyowie cały pogrzeb.
 – Ehh... A co ja zrobiłam? –  westchnęła cicho.
Wstała z łóżka i poszła do łazienki. Odkręciła kran z zimną wodą, którą przemyła twarz.

***

     Głośny budzik obudził bliźniaków Weasley. Szybko się poderwali i wymienili spojrzenia.
 – George? –  zapytał Fred.
 –  Fred?
 – A... bo już miałem wątpliwości, czy to aby na pewno ty, a nie ja. –  parsknął śmiechem.
 –  Też czasami nas nie rozróżniam –  powiedział z ironią George – Jak nasza mamusia.
 –  Jesteś mną z przyszłości?
 –  To możliwe. –  urwał rozmowę, po spojrzeniu na szafkę nocną.– Patrz, Fred…
 –  Mama wyprasowała nasze czarne garnitury. Właśnie widzę. – ściszył głos.
Zapadła niezręczna cisza. Bliźniacy bez słowa się ubrali i zeszli na śniadanie. Jeszcze przed wejściem do kuchni usłyszeli wołanie Molly:
 – Szybko, nie ma czasu! Ginny, idź ich obudź! – po tych słowach dziewczyna się obróciła i stała właśnie przed nimi.
 – Patrz gdzie idziesz Ruda!
 –  Tak samo ruda jak wy, wieśniaki – odparła
 –  E, do wieśniaków się nie zniżaj… –  zachichotali .
 – Dobry humor dopisuje, a jeszcze tyle do zrobienia – zdenerwowała się – Naprawdę wystarczy! Bierzcie się do roboty!

***


     W południe Hermiona deportowała się do Nory. Chwile później była już w ciepłym objęciu Pani Weasley, za którą stała Ginny, czekając na swoją kolej. Gdy już się przywitały, wszyscy zamilkli. Każdy chciałby pewnie coś powiedzieć, ale tego nie zrobił, obawiając się, że mogło to być nieodpowiednie w tej chwili.
 –  Hermiono, jesteś gotowa? - rzekł w końcu pan Weasley.
 –  Tak...
     O 12:30 zaczął się pogrzeb. Gdy nadeszła chwila na przemówienia, pani Weasley dała znak Hermionie, żeby pierwsza zaczęła. Dziewczyna niepewnie wyszła z szeregu zgromadzonych najbliższych. Cała się trzęsła, a nogi się pod nią ugięły. Chyba nigdy gorzej się nie czuła.Właśnie w tym momencie miała pożegnać najważniejszą osobę w jej życiu. Przez całą naukę w Hogwarcie się przyjaźnili, a rok temu połączyli się więzią małżeńską, dopóki śmierć ich nie rozłączyła. Niepewnym krokiem weszła na niski podest, wyciągnęła zmięty kawałek pergaminu i odczytała.
– ,,[...] oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci" – powiedziała roztrzęsiona Hermiona rozglądając się po smutnych, bladych jak papier twarzach. Patrzyła po kolei na wszystkich, trwało to dla niej tylko parę sekund. Na ramieniu poczuła dłoń Freda.
– Miona! Wszystko dobrze? – powiedział – Halo!
– O co chodzi? – zapytała wyrwana ze swoich myśli. Nerwowa zeszła i wróciła na miejsce. Podeszła do niej Molly.
– Co się stało? – spytała troskliwie.
– Stoisz dobre 10 minut i wpatrujesz się w jakiś punkt... – wtrącił Potter. Teraz już wszyscy stali nad nią.
– Ja tylko...
– Spokojnie, kochana –  uspokajała ją pani Wealsey – Chyba czas wracać.
     Deportowali się do Nory. Hermiona, chodząc tam i z powrotem, oburzyła się:
– Mogę wiedzieć, dlaczego wróciliśmy w środku pogrzebu?! Aż tak było nudno?! TO BYŁ POGRZEB RONA! – wybuchła złością.
– Nie czujesz się dobrze, Ginny, idźcie do sypialni – powiedziała ze współczuciem pani Weasley.
Dziewczyny bez słowa poszły na górę, do pokoju, który dzieliły.
– Miona, ty sobie z tym nie radzisz... To dlatego wróciliśmy. – wydusiła z siebie Ruda.
– Ach, tak...
– Zrozum, nikt nie chciał źle.
– Możemy już o tym nie rozmawiać? Która jest godzina? – poprosiła Szatynka.
– Jest 14:00, za kilka minut będzie obiad.
– Okay – odparła już pogrążona w innych świecie. W świecie, w którym nie istnieje okrutny los... Ale czy los zawsze chce źle? Obie Gryfonki leniwie wylegiwały się się na swoich łóżkach, gdy przerwała ich odpoczynek pani domu.
– Obiad!
– Tak szybko? – spytała zdezorientowana Szatynka, podnosząc się na rękach. Ginny tylko na nią przyjaźnie spojrzała i zeszły do kuchni.

***
Po pysznym obiedzie dziewczyny zaczęły rozmawiać. Nikt ich nie słyszał, bo wszyscy mieli jakieś zajęcie.
– Wiesz co Ginny?
– Tak?
– Może deportujemy się do mnie?
– Jak chcesz... No dobrze – podeszła do Szatynki i deportowały się. Po chwili stały razem w holu mieszkania.
– Masz może ochotę na herbatę? – wymyśliła Gryfonka na poczekaniu – Tak w ogóle myślę, że muszę ci coś powiedzieć... – poszły do pokoju gościnnego. Hermiona machnęła różdżką i w momencie na stoliku stała taca z gorącą herbatą oraz filiżankami. Usiadły i rozlały napój do naczyń.
– To co chciałaś mi powiedzieć? – dała otuchy rudowłosa.
– A tak... No to dzisiejszej nocy – zaczęła, upijając łyk – Usłyszałam huk. Nie wiem skąd... W ogóle, to nawet nie wiem, czy się nie przesłyszałam.
– Jak huk? – za fotelem, na którym siedziała Hermiona aportowali się bliźniacy – Wybacz, że tutaj i tak nagle, ale mama kazała nam sprawdzić, gdzie się podziewacie. No to co to był za huk?
– Yyy.. tak... W nocy, mnie obudził, ale chyba się przesłyszałam... – poderwała się z fotela na głos za sobą i wylała na siebie zawartość filiżanki.
– Hermiona? Poczekaj, już gotowe. – Ginny szybko załatwiła sprawę jakimś zaklęciem.
Rudzielce również dołączyli do rozmowy, która zeszła na zwykłe tematy. Z lekkiej konwersacji wyrwał ich tym razem w stu procentach prawdziwy łomot.
– Na pewno, aby się przesłyszałaś?
Wszyscy wstali poszli już do pewnego źródła dźwięku, którym był stary, drewniany kredens w kuchni.
– Co to?! – krzyknęła Ruda
– Zapewne bogin... – powiedział spokojnie Fred – Ale najlepiej będzie wiedzieć, Miona – zachichotał.
– Tak, bogin. Otwórzcie kredens, zaraz będzie po krzyku. – jak powiedziała, tak i zrobili. Policzyli do trzech i wyskoczyła owa zjawa.
– R-Riddikulus – wzniosła różdżkę.
Przed nią pojawił się obraz zniszczonego Hogwartu po drugiej wojnie, a na podłodze leżący martwi Wealseyowie i reszta, podobnie jak wtedy Lupin, Tonks... Wszystko wyglądało tak realnie. Czyli obawiała się kolejnego starcia i utraty...
– Riddikulus – powiedział pewnie Fred. Bogin nie zmienił się, gdy chłopak stanął przed lękiem Hermiony. Również widział martwych najbliższych. Po wypowiedzeniu zaklęcia bogin zniknął, pozostawiając charakterystyczną mgiełkę.
– To tylko bogin...


~~~~
Cześć! Tak się przedstawia rozdział 3 :) Przeprasza, że dopiero teraz, ale jakoś nie mogłam się zebrać. Teraz mam w końcu ferie.
Komentujcie, do napisania!

8 komentarzy:

  1. Ooo, ale fajnie ja też chcę już ferie!! My jeszcze dwa tygodnie do szkoły. Bardzo dobry rozdział. Nie mam nic do czego mogłabym się przyczepić ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, super, super! Bardzo mi się podoba :) Freddie jest kochany :))
    zapraszam do mnie na pierwszy rozdzialik
    http://fremioneczytowogolemozliwe.blogspot.com/
    ~Kate

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział, kocham fremione ♡, czekam na kolejny i życzę weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział, czytałam z przyjemnością. Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie żebym się czepiała, ale tam jest napisane "martwi Weasleyowie" - martwy był tylko Fred który akurat żyje.. Przepraszam za moje pytanie, ale jakim cudem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz Ci odpowiadam.
      Nasze opowiadanie jest niekanoniczne, więc nie trzymamy się w 100% tego co napisała J.K. Rowling. My nie mamy zamiaru zabijać Freda, a więc on żyje. Jeśli chodzi o martwych Weasleyów to jest to bogin, który pokazuje największy lęk, strach Hermiony.
      Mam nadzieję, że jakoś odpowiedziałam na Twoje pytanie.

      Usuń
  6. Wow, dawno nie czytałam czegoś tak ciekawego :)) Będę czytać :) Pozdrawiam! ^^
    http://wsamymsrodku.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Robi się coraz ciekawiej ;) podoba mi się
    Biedna Hermiona bardzo to wszystko przeżywa dobrze, że ma Weasleyów
    Życzę weny na kolejne rozdziały!
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis
    zapraszam do siebie może Ci się spodoba
    http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

♥Moderacja komentarzy włączona, spam pod rozdziałami usuwany.
Jeśli chcesz nas o czymś poinformować, co nie jest oceną rozdziału, to napisz w zakładce SPAM
♥Każdy komentarz dodaje chęci i motywacji, dziękujemy za wszystkie.
♥W razie krytyki negatywnej, proszę o jej obiektywność ;)