piątek, 1 stycznia 2016

Rozdział 2

- Widzę, że już wiesz...
- Tak, wiem. Jadę z tobą! - powiedziała pewnie Hermiona.
- Hermiono, nie możesz... - rzekł zakłopotany Harry.
- Nikt mi nie zabroni, Harry! - powoli wychodziła z siebie.
- Uspokój się - powiedział Wybraniec. Fred i George weszli szybko do przedpokoju, w którym stała z Harry'm.
- Chodź, Hermiona. Na przesłuchaniu nie wniosłabyś dużo...- powiedział George wyciągając rękę.
- Nie - powiedziała i ze złości tupnęła nogą, jak mała dziewczynka. George opuścił rękę zrezygnowany, pokiwał głową i wrócił do kuchni.
- Miona... - zaczął niepewnie Fred - Jestem pewny, że Harry poinformuje nas, jak się czegoś dowie. - Musimy czekać, a w Ministerstwie i tak w niczym nie pomożemy... - chłopak mówił powoli, bojąc się pewnie, że dziewczyna znowu wybuchnie. Ku jego zaskoczeniu pokiwała pokornie głową.
- Informuj nas na bieżąco - powiedziała do Wybrańca, przytulając go na pożegnanie.

,,Czemu ugięłam się po słowach Freda? Nie George'a, Harry'ego, ale Freda?" - myślała. Chwyciła Rudzielca za rękę i pociągnęła do kuchni. ,,Co się ze mną dzieje? Wczoraj go przytuliłam, a dziś?"
- Fred, idę do sklepu, pójdziesz ze mną? - spytał George.
Hermiona mocniej ścisnęła rękę chłopaka. ,,Co ja robię?!" -zganiła się w myślach.
- Zostanę - George w odpowiedzi kiwnął głową i wybiegł. Dziewczyna puściła rękę Rudzielca.
- Ja przepraszam. Nie wiem co się ze mną dzieje...
- Spoko - powiedział uśmiechając się - Kremówkę? - wybuchła śmiechem.
- Dziękuję, ale chyba nie skuszę się na KANARKOWĄ kremówkę.
- Houston mamy problem. Odmówiono zjedzenia kremówki. Tak, przyjąłem - uśmiechnął się tajemniczo
- Nie, nie - próbowała wyrwać się Rudzielcowi, który właśnie ją podniósł. Pomimo wszystkiego śmiała się jak nigdy wcześniej. Fred umiał poprawić humor, jednak w głębi jej serce było rozbite na miliony małych okruchów. Śmierć Ron'a mocno nią wstrząsnęła, ale wiedziała, że ma przyjaciół i rodzinę, którzy będą robić wszystko, żeby ją pocieszyć. Jednak czy to mogło wystarczyć?

***

     Potter siedział już od trzech godzin na przesłuchaniach i rozprawach. Był zmęczony i miał tego serdecznie dość. Ministerstwo zdecydowanie próbowało zatuszować całą sprawę. Żeby nie wzbudzać paniki? Wybuchnie większa jeśli ktoś dowie się przypadkiem z jakiś tajnych akt. Czarodzieje i tak niedługo zobaczą, że coś jest nie tak. Ale skoro chcieli zatuszować wszystko to po co tyle tych przesłuchań i rozpraw? Wolnym krokiem szedł na kolejną rozprawę.
- Co za idioci - mruknął - Co za cyrk. Ile można? - wszystko go irytowało, a myśl o tym, że Ron nie walnie głupim, pocieszającym tekstem wcale nie pomagała. Nagle za sobą usłyszał głos nie kogo innego, jak Ministra.
- Panie Potter, kim są ci idioci?
- Panie Ministrze, eeee... No ci... yyy... No Śmierciożercy
- Mam nadzieję. Niech się pan nie zapomina - powiedział i odszedł.
,,Kolejny kretyn"- pomyślał Wybraniec. Idąc do sali rozpraw spotkał Adama Kwartnika*, kolegę aurora.
- Potter, dobrze, że cię znalazłem. Rozprawa została odwołana, bo sprawę zamknęli.
- Jak to? - zapytał Harry.
- Minister powiedział, że sprawa zamknięta i już.
- Okey, dzięki - odpowiedział Potter.
,,Jakie my mamy dziwne władze"- pomyślał i postanowił wrócić do domu, wpierw wstępując do Hermiony.

***

     Ledwo Harry'emu otworzono drzwi, został zalany lawiną pytań. Po wszystkich tłumaczeniach nastała chwila ciszy. W końcu Hermiona się odezwała:
- Czyli może już odbyć się pogrzeb? - spytała. Łzy spływały jej po policzkach. Nie mogła się pogodzić z tym, że Ministerstwo Magii nie oskarżyło nikogo.
- Tak - odpowiedział Wybraniec. Wiedział jak ciężko jest jego przyjaciółce. On stracił tylko przyjaciela, a ona swoją drugą połowę. Teraz dopiero zrozumiał jak Ginny, jego narzeczona, każdego dnia się o niego martwi.
- Pomożecie, prawda? - odparła z nadzieją w głosie -  Nie dam sama rady...
- Oczywiście - powiedział Fred.
     Gdy Fred i Harry wyszli, Hermiona zjadła skromną kolację, po czym poszła do łazienki. Ciepły prysznic pomógł jej się zrelaksować. Krople wody uderzały o skórę, aby potem po niej spłynąć. Po prysznicu dziewczyna od razu położyła się spać. Patrzyła na puste miejsce obok niej, na którym powinien spać Ron, a łzy napłynęły jej do oczu. Zmęczona płaczem usnęła.

~~~
* Kwartnik - nazwisko pewnego nauczyciela ze szkoły Alice
~~~
Jest rozdział drugi. Mam nadzieję, że się spodobał. Liczę na komentarze :)

6 komentarzy:

  1. bardzo sie podoba :) swietnie sie zaczyna to opowiadanie!

    przy okazji chcialam zaprosic do siebie na moje nowe opowiadanie "Wherever You Are" - https://www.wattpad.com/story/54970036-wherever-you-are
    pozdrawiam i zycze szczesliwego nowego roku :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Opowiadania są super :) Polubiłam Fremione. Co jakiś czas zaglądam tu i nie ma kolejnych opowiadań :( Kiedy będą ? Czekam

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na następny rozdział, zapowiada się interesująco :)poproszę o informację, kiedy będziesz dawała nowy post :)
    http://fremioneczytowogolemozliwe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny <3 mam nadzieję, że wkrótce pojawią się kolejne :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajny rozdział ;) relacja Freda i Hermiony bardzo mi się podoba
    Ciekawe dlaczego zamknęli sprawę zabójstwa Rona? Podejrzana sprawa
    Lecę dalej!
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis
    http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Super ! Ale masz kilka powtórzeń! :D

    OdpowiedzUsuń

♥Moderacja komentarzy włączona, spam pod rozdziałami usuwany.
Jeśli chcesz nas o czymś poinformować, co nie jest oceną rozdziału, to napisz w zakładce SPAM
♥Każdy komentarz dodaje chęci i motywacji, dziękujemy za wszystkie.
♥W razie krytyki negatywnej, proszę o jej obiektywność ;)