Strony

sobota, 31 grudnia 2016

ROCZEK

DZIEŃ KOLEJNY MINĄŁ
DZIEŃ CO NIC NIE PRZYNIÓSŁ
JESZCZE SIĘ NIE SKOŃCZYŁ
A NOWY JUŻ WYRÓSŁ

Witam po długiej przerwie gwiazdeczki helllloo
Nadal nie ma drugiej części, a w tym czasie blog został w praktyce już zawieszony :') nie no M O Ż E kiedys jakis rozdział sie jeszcze pojawi.

A wpadłam tu bo dokładnie rok temu założyłyśmy bloga z Wiktorią :))
Dziękujemy za 5k wyświetleń i wszystkie komentarze blablabla
Idk ale moge Wam życzyć tylko zebyście spotykali życzliwych ludzi, ale i sami tacy byli, bo wtedy jest gut.
Dobranoc

PS. Krasz mnie kraszuje gdy ja go nie kraszuje???? no k .

buziaczki czy cos
a tu zdjecie bo tak
no i odezwijcie sie jesli żyjecie

środa, 31 sierpnia 2016

Rozdział 14

Rozdział dedykuję mojej mamie, która ma dzisiaj urodziny. Co z tego, że nawet nie wie o istnieniu tego bloga… A Wy się dzielicie twórczością z rodzicami?



^Są tu Crybaby?

Zapraszam do czytania, reszta pod rozdziałem i to dość ważne informacje, ale najpierw czytajcie rozdział ;)


     Z rozmyślań wyciągnął ją dzwonek do drzwi. Szybko pobiegła otworzyć, a w drzwiach stał Thomas. Jej dawny sprzymierzeniec. To przez niego musiała odejść z KAPV*. Nie widziała go przez tyle lat. Jednak serce podpowiadało Alexie, że powinna się mu rzucić na szyję. Lub po prostu ciepło objąć.
Nie wydarzyło się jednak nic takiego. Thomas stał w drzwiach, czekając, aż blondynka wyjdzie z szoku. Biła się z myślami, z resztą on też, mimo że wszystko wcześniej sobie przemyślał.

     – Witaj – powiedział chłodno.

     Alexa cofnęła się i gestem zaprosiła gościa do środka. Thomas uważnie się rozglądał, przechodząc do salonu i usiadł na fotelu. Alexa opuściła szybko pokój, udając się do kuchni, aby wyczarować filiżanki z kawą. Mogła to bez problemu zrobić przy gościu, jednak wolała chociaż przez krótką chwilę móc sama uporządkować myśli. Chwilę potem wróciła do salonu z od początku gotową kawą. 

     – Jaki jest powód twoich odwiedzin? – starała się mówić opanowanym głosem.

     Thomas lekko się uśmiechnął i zaczął się wpatrywać w wyraźnie zielone oczy kobiety. Chwilami spuszczała wzrok, jednak on obserwował ją ciągle. Przyłożyła dłoń do ust, udając, że się podpiera, jednak zaczęła obgryzać paznokcie. Czuła presję w spojrzeniu bruneta. Przystojnego bruneta. Nie zmienił się od czterech lat, oprócz tego, że jego twarz stała się dojrzalsza, jednak nadal jego spojrzenie mówiło o nieprzewidywalności, którą dawniej nazwałaby spontanicznością.

     Wstał, zasuwając fotel, i przeszedł naprzeciwko, siadając bardzo blisko Alexy. Nie tracił kontaktu wzrokowego. Gdy usiadł, odwróciła głowę. Zaciśniętą w pięść rękę, którą nadal „się podpierała”, wziął w swoją i rozprostował.

     – Szkoda takich pięknych pazurków.

     – Po co wróciłeś?! – warknęła i wyrwała dłoń.

     – Chcę dobrze. Zawsze chciałem dla ciebie dobrze.

     – Chcieć możesz, ale różnie wychodzi, prawda?

     Odwróciła się i posłała mu wrogie spojrzenie. Po chwili zamknęła i znowu otwarła oczy. Coś w niej pękło i łzy nie wytrzymały.

     Thomas kiedyś wyciągnął ją z kłopotów. Poświęcił dużo, jednak nie było to bezinteresowne. Powinna się go brzydzić. Jednak ona widziała w nim… wybawcę? Nie, to złe określenie.

     – Wiem, że gdybyś nie ty, nie byłabym tu, gdzie jestem. Czasami jednak zastanawiam się, czy jestem w dobrym miejscu faktycznie…

     – Czyli jednak byłem zbędny? Może więc krzyknę śmiertelne zaklęcie teraz? Nie chciałabyś wtedy…
– Zginąć?

     – Są gorsze rzeczy od śmierci, Als.

     – Wiesz, że nie lubię, jak tak na mnie mówisz.

     – Dla mnie jednak zawsze nią pozostaniesz. Wiesz, kim jestem i ja wiem, kim jesteś. Wiemy o sobie wszystko, a ciebie na pewno lepiej nikt nie zna ode mnie. Chciałaś zacząć nowe życie. Odciąć się ode mnie i swojej przeszłości. Wiesz, że to nie możliwe – ciągnął – i wiesz też, że szczególnie gdy nie zbaczasz ze złej drogi. Ha! Dobra nie byłaby dla ciebie lepsza! Mam wrażenie, że jesteś słaba. Strasznie słaba. Dostałaś misję i się jeszcze wahasz. Wcale się nie zmieniłaś – szydził.

     – Thomas, nie wiem, co robiłeś przez ostatnie cztery lata… A misja… – mówiła z powagą, ale w środku jej serce eksplodowało. Mężczyzna wywołał mocne emocje, które ciężko było stłumić. Ma rację – jestem słaba, przyznała w myślach.

     – Musiałem załatwić sporo spraw i cię obserwowałem. Wiesz, że dotrzymuję obietnic. Z misją jest źle. Granger jest bezpieczna, niestety. Mam plan, jak ją porwać. – Alexa skrzywiła się na panieńskie nazwisko, jednak po chwili dopowiedział: – Dla mnie ona pozostanie Granger. Mugolaczką, która przyjęła nazwisko czarodziei. Chodź Weasleye chętnie podzielili by się ze wszystkimi, o czym świadczą namnożone bachory. Nie szanuję.

     – Dobra, jak wygląda ten plan?

     – Wydaje mi się, że się nie nadajesz do jego realizacji. Mam ludzi sprawdzonych, dadzą radę. Choć… Przydasz się. Może. I przestań zjadać już swoją rękę albo daj skosztować.
     – Skosztować? A co byś powiedział, gdyby…

     Pierwszy raz spuścił spojrzenie. Jednak nie bardzo nisko. Nie zawstydził się też, to nie w jego stylu. Popatrzył najpierw na wiśniowe wargi, a potem na bladą szyję. Alexa nie myliła się. Nadal był nieprzewidywalny, choć… nie, robił dużo ciekawsze rzeczy czasami. Zaczął muskać jej szyję, a ona przeczesała jego włosy. Było jak dawniej. Cudnie było być w jego ramionach, a pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne, wędrując ku ustom.

     Czy ona go potrafiła nienawidzić? Tak. Nienawidziła go za to, jak bardzo na nią wpływał. Jak bardzo mu ulegała. I jak bardzo go pożądała. Tęskniła. Chciała też zapomnieć. Wszystko wróciło w parę minut. Wiedziała, że zawsze wróci do niej przeszłość.

     Nagle się odsunął, od razu wstając.

     – Do zobaczenia, Als. – Pstryk i zniknął.


***


*Wywód od Alis*

Bardzo zależało mi, aby dodać choć pierwszą część dzisiaj. W ostatni dzień wakacji, tak.. Jeśli czytacie to przed rozpoczęciem, no to cóż... powodzenia? A jeśli po, to tez powodzenia. Jak spotkania z klasami? Nowe czy stare tym razem?

Wiem, że tu nie wiadomo skąd wątek miłosny o Alexie. Co z tego, że to fremione? :') Mam na niego plany. Światło się nieco zmieniło, w którym jest Wasza meduza :') Nie wiem aż, komu poświęcić drugą część... No dobra, wiem, karmelki (???).

Jest też sprawa. Może komuś nawet będzie przykro idk:

Po drugiej części tego rozdziału razem z Rosalie zawieszamy prawdopodobnie bloga. Brak czasu, chęci i weny... Albo powrócimy po jakimś czasie, albo na zawsze koniec.

Buzi

Alice

PS. I przepraszam Was bb za tę dupną scenę miłosną, nie umiem, ale chciałam, choć nie powinnam, wiem :)))

niedziela, 31 lipca 2016

Rozdział 13

     Hermiona otworzyła powoli oczy. W pomieszczeniu panowała ciemność, co dziewczynę wystraszyło. Leżała na grubym materacu, opatulona dwoma miękkimi kocami. Szatynka zaczęła się zastanawiać, gdzie jest. Wtedy z ciemności wyłonił się mały, puchaty, rudy punkcik. Hermiona westchnęła, bo przypomniała sobie, że jest w piwnicy Weasleyów, a przed nią siedzi jej kotka.
- Tamara - dziewczyna cicho zachęciła kotkę do podejścia. Ruda kulka powoli podeszła do Miony i wskoczyła na materac obok niej. Szatynka zaczęła głaskać kotkę, zastanawiając się, skąd ma wziąć jedzenie na śniadanie.
    Nagle piwnicę rozjaśniło światło i wszedł do niej George z jakąś siatką.
- Hej, mam jakieś jedzenie - powiedział i podał dziewczynie reklamówkę.
- Dzięki - mruknęła Hermiona. W głębi duszy czuła jednak smutek, bo liczyła, że odwiedzi ją Fred.
- Ja muszę iść do sklepu, potem może przyjdzie Fred - powiedział rudzielec i wyszedł z piwnicy. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem i zaczęła przeglądać zawartość siatki. Znalazła owsiankę w małym pojemniczku, wodę, torebkę z herbatą, sztućce i kubek.
- Czyli wodę sama muszę podgrzać - prychnęła, po czym wlała przezroczysty płyn do kubka i machnęła różdżką wypowiadając zaklęcie. Woda zabulgotała, a szatynka wrzuciła torebkę z herbatą. Czekając, aż napój ostygnie, dziewczyna zjadła owsiankę.


***


   Alexa wkroczyła do siedziby Zakonu, było w niej zdecydowanie więcej osób niż poprzednio. Tego dnia miała dołączyć do grupy i stanąć przed nowym zadaniem.
   Blondynka przeszła na zaplecze, a potem udała się schodami do wielkiego pokoju. Na środku stał okrągły, biały stół ze szklanym blatem. Dookoła niego ustawione były krzesła tego samego koloru. Ściany pomalowane zostały farbami w kolorze śliwki i wanilii. Na sufit rzucono zaklęcie. Pomimo, że większość zgromadzonych widziała bardzo podobny w Hogwarcie, ten również zapierał im dech w piersiach. W dzień był błękitny i  płynęły po nim białe puszyste chmury, a wieczorem i nocą stawał się granatowy, rozświetlony gwiazdami. Nagle obok Silver pojawił się Jacob.
- Jak ci się podoba? -spytał mężczyzna. Alexa skojarzała na niego i wzruszyła ramionami.
-Trochę tak... pogodnie -mruknęła. - W sumie myślałam, że będzie bardziej w typie śmierciożerców.
- Dużo nowych tak myśli - powiedział Jacob. Mężczyzna zaczął tłumaczyć blondynce zasady i ogólną hierarchię. Mówił też o szkole dla dzieci z Zakonu i tłumaczył, kto czym się zajmuje, jakie ma zadanie. Silver słuchała jak mężczyzna opowiada i była coraz bardziej zdziwiona tym jak rozbudowany jest Zakon.
- Czyli dzieci są jak zwykli uczniowie Hogwartu? Uczą się tego samego i żyją tak samo? - Silver musiała dowiedzieć się wszystkiego, zawsze chciała wiedzieć wszystko i o wszystkich, a ten temat ją wyjątkowo zainteresował.
- U nas uczą się jeszcze czarnej magii oraz są rozdzielone na grupy według tego co będą robić w dla Zakonu. Ich przyszłość jest zaplanowana - Jacob zaczął iść w stronę stołu, a Alexa ruszyła za nim. Szatyn usiadł na jednym z krzeseł i pokazał Silver, żeby usiadła obok.
   Wkrótce przy stole nie było wolnego miejsca.
   Black rozpoczął spotkanie i przedstawił wszystkim Alexę. Potem kazał jej wstać i wyciągnąć prawą rękę. Gdy dziewczyna wykonała polecenie Jacob machnął różdżką. Na przedramieniu blondynki pojawił się tatuaż, dziewczyna wiedziała, że już go się nie pozbędzie.


***


   Fred snuł się między półkami sklepu i obsługiwał klientów. Nie miał siły i ochoty na dalszą pracę, więc mruknął do brata, że idzie odpocząć. Będąc w połowie schodów do mieszkania stwierdził, że odwiedzi Hermionę. Udał się na sam dół, do sklepowego magazynu, a następnie tajnym przejściem przeszedł do piwnicy.
   Hermiona leżała na plecach z zamkniętymi oczami. Nie poruszała się. Fred przeraził się i podbiegł do dziewczyny.
- Miona! - powtarzał, potrząsając szatynką. Oczy dziewczyny powoli się otworzyły.
- Fred? - Hermiona patrzyła na rudzielca ze zdziwieniem.
- Nic ci nie jest, dzięki Merlinowi! - wykrzyknął Weasley przytulając dziewczynę.
- Eee... Fred? Ja spałam - szatynka z trudem powstrzymywała śmiech. Chłopak popatrzył zdezorientowany.
- Co?
- S-P-A-Ł-A-M - przeliterowała Hermiona i wybuchła śmiechem. Mina Freda była bezcenna.



- O ty doniczko!
- Doniczko?!
- Tak, doniczko! - rudzielec zaczął łaskotać Mionę.
- Prze-stań, Fred - dziewczyna zwijała się ze śmiechu. Chłopak pochylił się nad szatynką, ciągle ją łaskocząc. Ich twarze dzieliło kilka centymetrów.
- A przeprosisz? - spytał, przestając na chwilę tortur.
- Nie - Hermiona wykorzystała nieuwagę przyjaciela i sama zaczęła go łaskotać. Jednak długo to nie trwało, Fred jako silniejszy i większy szybko złapał dziewczynę za nadgarstki.
- Zagramy w Scrabble? - spytał niespodziewanie chłopak, puszczając Hermionę i przywołując grę.
- A umiesz? - spytała szatynka. Nie spodziewała się, że Fred umie grać w Scrabble.
- Zobaczysz - odpowiedział puszczając oczko dziewczynie. Hermiona była pewna, że jej policzki pokryły rumieńce.
Okazało się, że Fred nieźle radzi sobie z grą. Nie licząc połowy słów, które nie istniały.


***

- Jesteś u nas niecały dzień, ale z pewnych powodów dostaniesz zadanie już teraz - powiedział Black do Silver - Trzeba sprowadzić tutaj Granger...
- Weasley - wtrąciła dziewczyna
- Mniejsza z tym. Ona ma coś, co jest nam potrzebne. Nie obchodzi mnie jak ją sprowadzisz, byle była żywa
- Coś jeszcze? - spytała Alexa wstając z fotela, na którym siedziała. Jacob pokiwał głową. Blondynka wyszła z siedziby Zakonu. Na dworze zastał ją siarczysty deszcz i silny wiatr.  Dziewczyna przeklęła pod nosem, znów nie miała parasolki. Szybkim krokiem ruszyła do najbliższej rzadko uczęszczanej uliczki. Stamtąd teleportowała się do swojego, francuskiego domu.
  Alexa przebrała się i zjadła obiad. Potem usiadła na kanapie, zastanawiając się nad sposobem sprowadzenia szatynki do Zakonu.


~~~











sobota, 25 czerwca 2016

Rozdział 12


Dzisiaj sprawy organizacyjne na początku ;)

1. Na pewno każdy czytelnik zauważył zmianę grafiki jakiś już miesiąc temu (ach, za każdym razem zapomniałam…) i możliwe, że zastanawia się, kogo to „dzieło” (tak nie można tego nazwać, ale ciii). Więc moje, żeby nie było XD
2. Nie wiem jak z regularnością przez wakacje. Jadę na obóz, na którym nie będę miała czasu,  27 czerwca i wracam 21 lipca. Tak czy inaczej, rozdział daję przed obozem, więc Rosalie ma jakiś miesiąc. Czekajcie na info od niej.
[info dodatkowe, nieobowiązkowe – dotyczy prywatnie autorek ;))
3. Rozdział dedykuję (no chyba  że nie można współautorce :’)) lub też oficjalnie dziękuję za spotkanie RosalieIris. Blog to niejedna rzecz, która nas łączy. Dzieli też nas połowa Polski. Tak, przyjaźń przez internet bla bla blaa. 11 maja się spotkałyśmy, co było jednym z moich marzeń <3 Warto też wspomnieć, jeśli kogoś to interesuje, że wtedy mijało 5 miesięcy, od kiedy się znamy :*
4. Jeśli ktoś nie widział, bo wchodzi tylko w wersji mobilnej, to dodałam chat. Dostępny tylko w wersji komputerowej, niestety ;/ Tak czy siak, zapraszam do udziału w nim i zadawaniu pytań.
5. Jednak niech to będą oficjalne podziękowania, a rozdział dedykuję Kate, która ostatnio mi się śniła :'')
6. Wczoraj zakończenie - zadowoleni z ocen? :D Udanych, bezpiecznych wakacji!
Zapraszam do czytania
Alice Lovegood

 ~~~
Rozdział 12

            Błądząc po krętych korytarzach, słyszałem ciągle trzaskanie drzwiami. Za każdym razem huk wywoływał u mnie strach i uczucie bezsilności. Coś chciało mnie dopaść, a ja jednocześnie czułem, że muszę uciekać, oraz że chcę to coś poznać. Miałem wrażenie, że już kiedyś spotkałem się z czymś podobnym jeśli nie identyczną sytuacją.
Zginie.
            Jedno słowo dodało mi siły, aby biec dalej. Po chwili jednak nie mogłem oddychać tak, jakby ktoś chwycił mnie za gardło. Ból, który mnie przeszedł, był nie do opisania. Nie tylko nie mogłem oddychać, ale straciłem najmniejsze siły, w tym równowagę, po czym upadłem. Powieki silnie opadły, a ja czułem nad sobą wzrok. Nie taki zwykły. Przeszedł mnie dreszcz strachu. Wtedy wcześniej zaciśnięte partie łez spływały wolnie po moim policzku.
            George  patrzył smutnym wzrokiem na bliźniaka. Fred niemiłosiernie wiercił się na łóżku w Mungu. Widać było, że każdy dotyk sprawiał mu okropny ból. Był cały spocony i wyglądał jakby rozgrywała się jego najcięższa walka. George wiedział, że nachodzą gorsze czasy i w tym jego brat weźmie duży udział. Nie wiedział jednak, jak mu pomóc. Współczuł również Hermionie, jednak z uzasadnionych powodów. Mimo wszystko tę dwójkę łączyła jedna sprawa, czuł to, bo zna Freda najlepiej ze wszystkich.
            Nad łóżkiem czuwali wszyscy zmartwieni Weasleyowie. Był środek nocy, więc postanowili nie budzić Hermiony, do której ostatnio rodzina się bardzo przywiązała. Hermiona jak i Harry mieli się dowiedzieć wszystkiego rano. Niedługo później wszedł dyżurujący magomedyk i wyprosił część rodziny, pozwalając zostać jednej osobie.
– Ja zostanę – rzekła pani Weasley.
– I ja! – dodał oburzony George – nie zamierzam się stąd ruszać.
            Magomedyk spojrzał zmęczonym wzorkiem i w chwili ciszy się zgodził.
            Sen Freda kilkanaście minut później musiał się uspokoić, gdyż leżał o wiele spokojniej. Jednak rodzina bała się próbować go obudzić.
            Pani Weasley obudziła się uprzednio mając sen, w którym jej syn ledwo przeżył. Po chwili jednak zrozumiała, że stało się coś bardzo podobnego. Szybko strzepała włosy z czoła, przetarła oczy i spojrzała na wyczerpanego Freda. Wyglądał, jakby naprawdę ktoś go pobił.
            Sam też tak się czuł. Przede wszystkim psychicznie, choć jego twarz mogła się wydawać o kilka lat starsza.
– Gdzie jesteśmy?... – zapytał ochrypłym głosem rozglądając się po Sali.
– W Mungu…  - starała się mówić spokojnie Molly. – Miałeś… atak. Nie mogliśmy cię obudzić, tym bardziej uspokoić. Nic nie działało, więc tutaj wylądowałeś w nocy…
– To prawda… - powiedział tylko, jakby bał się opowiedzieć dokładniej.
– Mogę z nim sam porozmawiać? – odezwał się w końcu nalegającym tonem George, choć nikt nie zauważył, kiedy wstał.
– Ale chwilę… - Po czym wyszła z sali.
– A teraz opowiadaj, co cię męczyło.
            Fred dokładnie opowiedział koszmar, a bliźniak nawet nie próbował mu przerywać. Po zakończeniu opowieści zapytał:
– Nie wiesz więc, co cię goniło?
– Nie mam pojęcia. Nie potrafiłem się zatrzymać. Mam prośbę, powiadom Hermionę  - powiedział. Dodał jednak, widząc uśmieszek na twarzy brata - i Harry’ego.
            Bracia nadal się sobie przypatrywali. Nie trzeba było długo czekać, aż cierpliwość pani Weasley się skończyła, i po chwili wkroczyła prowadząc za sobą zaproponowanych przez Freda gości. Za nimi szła reszta Weasleyów.
– To się nazywa intuicja, prawda, George? – powiedział cicho.
            Wszyscy otępiale wpatrywali się w bliźniaka czekając, aż ktoś inny coś powie. Fred nie wytrzymał napięcia i z ciekawości zapytał:
– Jak wyglądał ten „atak”?
– Mugole nazwaliby to opętaniem – rzekł pan Weasley.
            Zbiło to pytającego z tropu i tylko przytaknął.
            Napięcie zanikło i wszyscy usiedli wokół chorego, pytając o samopoczucie oraz (pani Weasley) podając jedzenie i płyny wspomagające, które niechętnie przyjmował. Po pewnym czasie miał już naprawdę dość odwiedzin. Jego głowę przepełniały pytania, na które nie znał odpowiedzi.
            Hermionę również dręczyły pytania. To wszystko zaszło za daleko. W dodatku nie czuła się dobrze z myślą, że nie zdradziła bliskim, co tak naprawdę się stało podczas koncertu. Nie zdobyła się na odwagę, nawet jako Gryfonka, aby powiedzieć to wszystkim teraz. Jednak sumienie nie dawało jej spokoju. „Harry? – pomyślała – to w końcu mój najlepszy przyjaciel…”.
            Tymczasem pani Weasley wyjęła kartkę, na której było coś napisane. Wszyscy początkowo przyjrzeli się jej z zainteresowaniem.
– Mam tu listę, według której będziecie MOGLI, nie musieli, odbywać dyżury. Fred jest zmęczony i potrzebuje odpoczynku, jednak NA PEWNO macie ochotę go odwiedzać. Prawda?
– Oczywiście, pani Weasley – odrzekła Hermiona. – Kto jest pierwszy?
– Hmm… A kto by chciał? Pierwszy dyżur wypadł za 2 godziny…
– Ja i Harry, jeśli można. Najlepiej od zaraz.
            Harry posłał Hermionie niezrozumiałe i trochę wściekłe spojrzeniem, na co ona ze spokojem pokazała mu gestem dłoni, że to ważne. Czuła, że musiała to powiedzieć. Harry miał zapewne do zrobienia coś w ministerstwie, więc nie mieliby za  szybko okazji porozmawiać.
            Reszta rodziny i przyjaciół zaczęła się zbierać i wychodzić, na co Molly krzyknęła:
– Dobrze, a za 2 godziny MOŻE przyjść Ginny i George.
– Kobieto, czyli ja nie mogę być przy swoim BRACIE BLIŹNIAKU ile chcę?!
– Bywa – odparła.
– Bywa – przedrzeźnił i wyszedł z sali podobnie jak wszyscy z wyjątkiem Hermiony i Harry’ego.
– Robimy imprezę? – zapytał ironicznie Fred.
– Tak, tak…
– To miłe, rzecz jasna, ale dlaczego tak chcieliście zostać? Jest jakaś sprawa?
            Harry spojrzał na przyjaciółkę z zapytaniem.
– Więc… Chciałam Harry’emu opowiedzieć, co się stała podczas koncertu. Tak... kłamałam. Przepraszam – powiedziała z żalem w głosie.
– Skoro to sprawa między wami, to nie musicie mówić tego przy mnie, jeżeli nie chcecie. Nie obrażę się.
            Harry tylko przyglądał się, nic nie mówiąc.
– Ciebie to też dotyczy i powinieneś znać prawdę. Jeśli chcesz.
– To chcę.

– Mów – odezwał się w końcu brunet.


            Wpatrywali się w Hermionę i jej co chwilę otwarte i ponownie zamknięte usta. Fred teraz dopiero zauważył, jaki mają ładny kolor. W końcu wzięła oddech i zaczęła opowiadać o tym, jak Malfoy przemieniony w kobietę ją porwał.
– „Do zobaczenia niebawem”? – powtórzył Wybraniec, na co Hermiona z łzami w oczach przytaknęła.
– Ja… nie wiem, co r-ro-bić…
            Patrzyli na nią z niepokojem. Trzeźwe myślenie było teraz podstawą.
– Musisz się gdzieś ukryć. Nawet jeśli zabezpieczysz dodatkowo swój dom, nic to nie da – powiedział Harry.
– Ja chyba mam dobrą kryjówkę. Chyba ciężko się będzie im domyślić – dodał Fred. – Poza tym jest chroniona mocnymi zaklęciami. Prawie nikt o niej nie wie.
– O czym mówisz? – spytał Potter.
– O naszym lokalu. W piwnicy. – Popatrzyli dziwnie na rudzielca. – Tak, mamy piwnicę. Co o tym sądzicie?
– Nie ma czasu. Musimy zaufać ci, że to będzie bezpieczne.
– Dobrze… - potwierdziła Hermiona.
– W takim razie George cię tam zaprowadzi, bo deportować się nie można. No wiadomo, tylko przed sklep.
            Usiedli, czekając na bliźniaka. Nie trwało to długo.
– Wybacz, braciszku, to spóźnienie, ale matka pytała, gdzie idę. Miała nadzieję, że nie do ciebie. Ja trochę skłamałem, mówiąc… - rzekł George po aportowaniu.
– To teraz nieważne. Musisz ukryć Hermionę, wiesz gdzie – mówił poważnym głosem Fred. – Powodzenia, Hermiono.
– Ale co tak poważnie? Co się stało?...
– Pogadamy później.
– Aha, okej. To…
– Szybko i bez zbędnych pytań,
            George się zmieszał i chwycił szatynkę za rękę, po czym się deportował. Fred patrzył na to z przejęciem i zirytowaniem, które wywołało roztargnienie i brak powagi brata, oraz… no właśnie, czym?
            Harry obserwował tę wymianę zdań, martwiąc się o przyjaciółkę. Nie mógłby również jej stracić.
            Aportowali się przed zamkniętym sklepem. „W sobotę zamknięte?” – zapytała się w myślach Gryfonka, ale nie powiedziała tego na głos.
– Rzuć zaklęcie kameleona.
             Hermiona bez namysłu wykonała polecenie, wypuszczając z różdżki białe światło.
            Poszli tylnym wejściem, którego szatynka nigdy nie znała. George wyjął różdżkę i stuknął w nią podobnie jak Hagrid w Dziurawym Kotle, mrucząc jakąś formułę.
– Do zadań specjalnych – uśmiechnął się chytrze, Hermiona jednak nadal była zamyślona.
            Widząc, że już otworzył, weszła za nim. Było to zagracone kartonami pomieszczenie. Początkowo myślała, że to magazyn, ale szybko odsunęła tę myśl, gdy zdała sobie sprawę, że nie przypominało to towaru charakterystycznego dla MDW.
– Póki nie zaczniesz tego oglądać, czuj się bezpieczna – ponownie próbował ją choć trochę rozweselić. Hermiona odebrała to negatywnie.
– Będę tu sama? – zmieniła temat.
– Chwilowo tak. Muszę uaktualnić zabezpieczenia.
– Sama sobie poradzę – odparła zarozumiale.
– To może się źle skończyć… Wiesz, to specjalne zabezpieczenia.
            Spojrzała z odrazą. Miała być bezpieczna w jakieś piwnicy?
George przewrócił oczami i wyszedł, trzaskając drzwiami.
            Rozejrzała się po piwnicy. Było w niej zimno, a światło dawała tylko byle jak przykręcona żarówka. Za kartonami dostrzegła niski, czarny regał, na którym znajdowało się kilka grubych książek. Ten widok ją trochę zadziwił.
            Podeszła do niego i wyciągnęła przypadkową książkę o tytule „Rozrywki starożytnych magów”. Słyszała przestrogę George’a, aby nic nie ruszać i wolała nie ryzykować, bo znała bliźniaków i ich pomysły. Z własnej ciekawości jednak postanowiła zapamiętać ten tytuł i kilka innych, które się nasunęły później. Wszystkie wyglądały wyjątkowo staro. Zastanowiła się, czy znalazła by coś podobnego w bibliotece Hogwartu. Nigdy nie spotkała podobnej tematyki.
            Gdy się już wydawało, że przeglądnęła wszystko, zauważyła zniszczony zeszyt leżący za regałem. Sięgnęła po niego, bo od razu ją zaintrygował. Okładka była pokryta brązową skórą. Nic na niej nie pisało i nie wiedziała, co to może być, więc otwarła stronę tytułową.
– Dziennik Glaudiusa – przeczytała szeptem i od razu wiedziała, do kogo należy.
            Wiedziała doskonale, jak bardzo musi to być prywatna rzecz i szybko przewróciła kartkami, które były zapełnione po same brzegi pismem Freda oraz czasami małymi rysunkami, po czym zamknęła dziennik i odłożyła go na miejsce.
            Obeszła pomieszczenie dwa razy, dokładnie mu się przyglądając. Potem usiadła na jakimś starym kocu, bo podłoga była lodowata, i zaczęła wszystko analizować: sny. Als. Malfoy. Porwanie. Als – kim ona tak naprawdę jest?
            Na dźwięk otwarcia wejścia wstała gwałtownie z różdżką pogotowiu. Okazało się, że to tylko Harry, którego przyprowadził George, ale dla bezpieczeństwa postanowiła zapytać:
– Kto zniszczył Czarę Helgi Hufflepuff?
– Ty. Kłem Bazyliszka.
– To ty – uśmiechnęła się mimo wszystko.
– Jak długo muszę tu zostać?
– Nie wiem. Przestałem to rozumieć…
– O Boże. Kot sam w domu – przypomniała sobie.
– I co ma niby zrobić?
– Nie znam jego charakteru jeszcze. Poza tym skąd wiesz o kocie?!
– Yyy… No wiedziałem wcześniej…
– Cudowna niespodzianka. Na pewno czuje się samotny…
– Jakoś go tu sprowadzimy, co ty na to?
– Naprawdę? Byłoby cudownie! Muszę wymyślić mu imię.
– To później… Obgadajmy nasz aktualny problem. Sądzę, że Malfoy i ta cała Als to działają razem. I podejrzewam, kto nią jest. Ale ty wiesz to najlepiej, prawda? – zadał pytanie retoryczne.
– Alexa…?
– Coś chcą od ciebie. Musimy się tego jak najszybciej dowiedzieć.
– Ale jak… Harry! – Jej oczy napłynęły łzami.
– Mam pewien pomysł, ale trzeba kilku osób.
            Hermiona nie zdążyła zapytać go o przebieg, bo zjawili się bliźniacy z puchatą kulką pod pachą George’a. Dopiero po chwili do niej dotarło, gdzie powinien być Fred.
– Fred!!! Czemu opuściłeś Munga?! – zapytała zdenerwowana.
– Wypis na własne żądanie. Wiesz, po pierwsze, jestem dorosły, a po drugie – to kwestia wiesz czego. Nie wymaga to leżenia tam przez miesiąc.
– No nie przez miesiąc, ale do jutra.
– Przestań, nie masz racji.
– Toś walnął, braciszku – rzekł George rozbawiony do łez tak, że aż się zaczął trząść. – Hermiona mogłaby nie mieć racji?
– Oto tego przykład – odparł Fred, udając poważnego.
– Wystarczy – podsumował Harry, uprzednio się śmiejąc. – To bez sensu.
            Szatynka podeszła i wzięła rudego kota z rąk George’a na swoje. Stwierdziła na oko, że ma pół roku. Był lekki w porównaniu z objętością jego długiego futra.
– Jak go nazwiesz? – spytał Fred.

– Ją, geniuszu. Hmm… Już wiem!


~~~
I jak? Komentujcie, motywujcie!

czwartek, 9 czerwca 2016

Rozdział 11



Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na rozdział. Mam nadzieję, że chociaż przypadnie Wam do gustu. Miłego czytania
Rozdział chcę zadedykować Stefanowi, który ma dziś urodziny. Co z tego, że nie czyta bloga?

***

Szlamo, nie umiesz rozsądnie wybierać?!
Jesteś nam bardzo potrzebna, szlamo.

   Te słowa wciąż dźwięczały w uszach Hermiony. Leżała na kanapie już dobrą godzinę i zastanawiała nad tym, co się wydarzyło w ostatnim czasie. Tak pochłonęły ją myśli, że nie pomyślała nawet o poinformowaniu Harry'ego o ,,powrocie do domu". Wszystko zdarzyło się tak szybko... Koncert, teleportacja, słowa, powrót do domu...
     Z odrętwienia Hermionę wyrwał dzwonek do drzwi. Dziewczyna niechętnie zwlekła się z wygodnej kanapy, założyła swoje kapcie króliczki i szurając nimi poszła otworzyć. W drzwiach stał Fred... I inni, na których Miona nie zwróciła większej uwagi, bo utonęła w czekoladowych oczach rudzielca. Do żywych powróciła, gdy ktoś zaczął machać ręką przed jej oczami.
- Gryffindor do Miony! Halooo - mówił Harry.
- Eee... - szatynka zająknęła się.
- Dobra, czemu poszłaś sobie i nic nie powiedziałaś?
Dziewczyna przygryzła wargę. Nie mogła powiedzieć, że ją tak jakby porwano. Musiała skłamać albo przekazać tyko część informacji... Ale co miała powiedzieć? ,,Spotkałam Malfoy'a i poszliśmy  na herbatkę i ciastka"? To brzmiało niedorzecznie, pozostało skłamać.
- Ja się po prostu źle poczułam, a w tym tłumie nie widziałam cię, Harry - powiedziała spokojnie patrząc w podłogę.
- Nie okłamujesz nas? - spytał Fred. Hermiona podniosła wzrok na chłopaka. Krótkie, rude włosy, brązowe, piękne oczy i ten uśmiech, który teraz znikł, a zastąpiła ją powagą, rzadka u bliźniaków.
- Piękne oczy?! To zwykłe oczy! - krzyknęła szatynka w myślach. Westchnęła i przełknęła ślinę.
- Tak, to prawda - powiedziała zdecydowanie - Coś jeszcze? Chciałabym się położyć spać
- Jak wszystko w porządku to my już pójdziemy. Dobranoc, Miona - wszyscy posłali dziewczynie uśmiech i zeszli po schodach. Dziewczyna zamknąwszy drzwi wróciła na kanapę i rozmyślając zasnęła.




***
   Fred powoli jadł swoją kanapkę z serem, sałatą i pomidorem, w radiu leciała jakaś monotonna i spokojna piosenka, za oknem rozciągał się widok na niebo pokryte ciężkimi, szarymi, deszczowymi chmurami, z których co jakiś czas spadały krople wody. Wszystko tworzyło ponury obraz. Od jakiegoś czasu chłopak zastanawiał się, dlaczego Miona zaczęła ukrywać coś przed przyjaciółmi. Fakt, nie był jej bardzo bliskim przyjacielem jak Harry, ale był przyjacielem. Szatynka stała się tajemnicza po śmierci Rona. A co się wtedy wydarzyło? Poznała Silver... To na pewno jej wina.


***


    Alexa wkroczyła do  Rivière. Blondynka rozejrzała się i stwierdziła, że jest to kawiarnia widoczna tylko dla czarodziei, ale nie wszystkich. Widziała kilku urzędników Ministerstwa, jednak żaden nie zwrócił uwagi na wejście.
- Może to coś jak szpital Munga... - mruknęła pod nosem Silver i weszła głębiej. Nagle ktoś chwycił ją za ramię i pociągnął w stronę drzwi, które jak podejrzewała prowadziły na zaplecze. Było tam ciemno, więc dziewczyna nie mogła zobaczyć napastnika.
- Kim jesteś? - wysyczał prawdopodobnie mężczyzna prosto do ucha Alexy.
- A ty? - prychnęła. Mogła przysiąc, że napastnik się zdziwił, bo lekko poluźnił uścisk - Miałam tu dziś przyjść w sprawie...
- Zakonu - dokończył mężczyzna i znów pociągnął blondynkę. Otworzył drzwi. Znaleźli się w niedużym ciemnym pomieszczeniu. Za biurkiem siedział mężczyzna.
- O, witaj. Mamy tu czasem nieproszonych gości, więc wybacz za takie powitanie - powiedział mężczyzna, z którym Alexa się spotkała w kawiarni i wskazał ręką krzesło. Blondynka usiadła i skierowała wzrok na mężczyznę. Teraz mogła mu się dokładniej przyjrzeć. Miał ostre rysy twarzy, oczy zielone, a włosy brązowe, nienagannie ułożone. Był dobrze zbudowany, ubrany w białą koszulę i ciemne jeansy. Wyglądał po prostu idealnie dla Silver. 
- Świetnie, chce dołączyć do zakonu - stwierdziła pewnie blondynka. 
- Oczywiście, jest to tajna organizacja, więc musisz podpisać pewien dokument...
- Czyli nie da się odejść i pozostać żywym?
- Dokładnie. Proszę, uzupełnij i podpisz - mężczyzna podał dziewczynie kawałek pergaminu i pióro.  

Imię i nazwisko
Alexandra Silver
Wiek 
22
Praca 
Departament Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów
Istotne kontakty
Hermiona Granger, ministrowie
Podpis
A. Silver 

- Już - powiedziała i podała pergamin szatynowi. - A teraz powiesz mi jak masz na imię - stwierdziła twardo.
- Nazywam się Jacob Black.
- Z tych Black'ów? - spytała zdziwiona Alexa.
- Tak. Nikt miał o mnie nie wiedzieć, no i mam głosić teraz nasze nazwisko - Jacob wydawał się znudzony, jakby mówił to każdemu kogo spotkał. 
- Są jakieś spotkania, sposoby komunikacji? - spytała Silver. 
- Konkretna jesteś... Za 10 dni mamy spotkanie, na nim wszystkiego się dowiesz i staniesz się oficjalnie częścią zespołu.
- Okej.



***     

    Hermiona stała na placu, na którym miała spotkać się z Harry'm w sprawie pracy. Zdziwił ją list, w którym Harry poinformował ją o kilku posadach, bo tylko Alexa wiedziała o pilnej potrzebie znalezienia pracy przez szatynkę. Umówieni byli na 13, ale okularnik spóźniał się jak zwykle. Nagle na plac wpadł zdyszany Fred i podbiegł do Miony.
- Hej, chodź, mam coś dla ciebie!
- Ale, Fred, ja czekam na Harry'ego - szatynka próbowała stawiać opór, ale słabo jej to wychodziło.
- Ja napisałem list... Idziesz? - szybko powiedział Weasley.
- Ty? Po co? - Hermiona była zdziwiona, nie spodziewała się, że Fred podszyje się pod Pottera.
- Booooo... wiedziałem, że na spotkanie z Harrym na pewno się zgodzisz. Możemy iść?
- Prezent poczeka, raczej nie ucieknie
- A co jak to najrzadszy gatunek, który może uciec z klatki? Idziemy - rudzielec chwycił Mionę i teleportował się.
   Aportowali się przed Norą. Hermiona już chciała ruszyć w stronę wejścia, lecz Fred wskazał na nową szopę. Ramię w ramię powoli szli do drewnianej konstrukcji. Rudzielec otworzył drzwi i wpuścił szatynkę, a sam wszedł za nią.
- Merlinie! To dla mnie? - Hermiona była bardzo zaskoczona. Po pierwsze nie podejrzewała Weasley'a, że może dać jej prezent, a po drugie TAKI prezent.
- Tak - Fred posłał szatynce uśmiech. Na środku leżał sobie kot (czyt: kotka). Dziewczyna podbiegła do rudzielca i cmoknęła go w policzek, a potem od razu do kotki. Nie zauważyła, że chłopak się delikatnie zarumienił.

             
[poznajcie kota Alice] 

~ ~ ~
Trochę więcej wiecie teraz o zakonie. No i Jennifer Lawrence postanowiła użyczyć swojej twarzy
Alexie. Czekam na komentarze :P
Pozdrawiam RosalieIris











niedziela, 1 maja 2016

Rozdział 10

            Fred dumnie wszedł do Magicznych Dowcipów Weasleyów, patrzące stronę lady, za którą stał George. W sklepie było o dziwo tylko kilka osób przechadzających się między półkami. Nikt obecnie nic nie kupował, toteż George w najlepsze flirtował z młodszą od siebie brunetką. Jego brat skrzywił się na ten widok, a przecież jeszcze niedawno zachowywał się identycznie.
            Nagle George musiał wyczuć spojrzenie bliźniaka, bo momentalnie się odkleił od kobiety:
             Niestety, obowiązki wzywają  na co spojrzał na kolejkę, która w niebywałym tempie się zrobiła  do zobaczenia!
            Weasleyowie obsłużyli wszystkich, po czym Fred zadał dręczące pytanie:
             Na poważnie?
             Być może.
            Zapadła niezręczna cisza, ale po paru sekundach Fred ponownie zabrał głos:
             Byłem właśnie u Hermiony, aby oficjalnie ją zaprosić. Zgodziła się - podniósł dumnie brwi, jakby było to coś niebywałego.
             Bo się jeszcze zakochasz  uśmiechnął się pod nosem George, na co brat sprawił mu kuksańca.

sobota, 9 kwietnia 2016

Rozdział 9

      Ból. Pulsująca skroń, ból. Przy nawet najmniejszym ruchu ból. Wszędzie ciemność, nicość i ból. Cisza, która kuła i znów ból. Zero wspomnień i strach. Czy to już koniec? Czy nie ma nic poza tą nicością? A może to czyściec? Dźwięk, głos, spokojny, pełen troski. Coś dotyka mojej dłoni. Powoli rozchylam powieki, światło mnie razi, więc szybko zamykam oczy i nie dopuszczam światła do wrażliwego wzroku. Dociera do mnie coraz więcej dźwięków, zaczynam czuć zapach. Leżę na czymś miękkim. Znów delikatnie otwieram oczy, mija trochę czasu zanim przyzwyczaję się do jasności pomieszczenia. Pierwsze co widzę to burza czarnych, sterczących na wszystkie strony włosów. Harry, myślę. Zaraz dokoła mnie pojawiają się kolejne, tym razem rude czupryny. Wspomnienia wracają, wszystko staje się przejrzyste.
- Fred - krzyknęła i zerwała się. Stała niepewnie i próbowała iść, ale coś jej nie pozwalało. Harry trzymał ją za rękę.
- Miona, on jest w Mungu - mówił - połóż się - wróciła do łóżka i zasnęła, mając nadzieję, że Fred jest cały.

piątek, 25 marca 2016

Rozdział 8

                Hermiona przyglądała się ze skupienie przez lupę tajemniczemu obiektowi, gdy usłyszała kaszlnięcie. Gwałtowanie się obróciła z różdżką w pogotowiu, jednak okazało się, że to tylko Fred się obudził.
                – Aaaaa!! – krzyknął, szeroko otwierając oczy. – George, gdzie my jesteśmy?
                – Tak się składa, że jesteś tu tylko ze mną... I z tymi bibelotami... – dodając, wskazała na jego prawą stronę, od której leżał kilka centymetrów, na co on się momentalnie cofnął. – Więc rusz łaskawie cztery litery i pomóż nam się stąd wydostać!
                –  Spokojnie – wstał i rozejrzał się.

czwartek, 24 marca 2016

TAG: 50 przypadkowych pytań

Zostałam nominowana rzez Elę z bloga http://opowiadaniaoptymistki.blogspot.com/ , na którego serdecznie Was zapraszam :)
Jeśli jesteście czegoś tam ciekawi, to przeczytajcie, zadajcie pytanie. Na pewno na nie odpowiem.
Jednak nikogo nie zmuszam, bo to średnio ciekawe xP

1. Rzecz bez której nie możesz wyjść z domu?
Telefon i słuchawki.

2. Ulubiony sklep z ubraniami?
Chyba H&M ;)

3 .Czy lubisz pływać?
I to bardzo.

4. Masz jakieś fobie?
Ogólnie jestem dziwna i to bardzo, ale takiej bardzo dziwnej fobii nie znajdę.

5. Pijesz kawę?
Nie lubię.

6. Co robiłaś o 24.00?
Składałam ZACNE życzenia Mrórzce. Ona mnie kocha <333 :'''')

7. Czy w odległości 3m od ciebie jest coś różowego?
Mój case na telefon, karteczki samoprzylepne, dezodorant.

8. Czy często piszesz smsy?
Smsy rzadko, jednak na Messengerze stanowczo za dużo. ;P

9. Czytasz książki?
W sumie nie mam jakiegoś mega fioła na tym punkcie, jednak tak, czytam. Należę do tej nielicznej części klasowej. Bardzo lubię to zajęcie, mimo że nie poświęcam temu wiele czasu, ale godzinkę co najmniej na dwa dni wygospodaruję.

10. Masz duży pokój?
Zależy dla kogo, ale mi wystarcza. :))

11. Kiedy masz urodziny?
5 kwietnia. Hehe, co się wtedy święci. :P

12. Jakich piosenek słuchasz?
Roguckiego przede wszystkim. I fobia jest! Oprócz tego, to Eda Sheerena. ;)

13. O której chodzisz spać?
Jestem nocnym markiem. Ostatnio całkiem się wybiłam i chodzę spać o 3:00, naprawdę. A tak normalnie, jak wstaję do szkoły, to staram się iść przed 1:00, żeby oczy móc rano otworzyć. Na pewno nie jest to zdrowe, ale tak lubię.

14. Malujesz paznokcie?
Jestem leniwa i niecierpliwa, więc nie chcę mi się zapuszczać, a na krótkich w moim przypadku wygląda to źle. Poza tym moja szkoła zabrania.

15. Twoje największe marzenie?
Chciałabym spotkać Rosalieiris i Riddikulus. Bardzo bym chciała. <3
A takie inne to napisać opowiadanie na wysokim poziomie.

16. Co lubisz robić?
Wymyślać, opisywać to, tworzyć grafikę, czytać książki, grać na pianinie i spać. SPAĆ, SPAĆ, SPAĆ. Mimo, że chodzę późno, ale lubię spać do 10:00. :D

17. Jesteś leniem?
Of course.

18. Czego się boisz?
Boję się ponownego załamania psychicznego. Depresji. Przyszłości. Szkoły. Ale wszędzie są ludzie albo coś dzieje się przez nich, no więc tu mnie macie. Boję się psychopatów, a jedną taką znam i zaradzić nie mogę.

19. Umiesz śpiewać?
W przedszkolu zdobywałam pierwsze miejsca, jednak moja zacna kariera już się skończyła. Czasami sobie pośpiewam, ale to średnio potrafię.

20. Zjadłabyś cytrynę?
Czemu nie? Ale sok z cebuli lepszy. ;3

21. Facebook vs. Twitter
Nie mam Twittera, więc Facebook.

22. Trzy ulubione strony internetowe?
Facebook, Blogger, Instagram.

23. Ulubiona piosenka?
Przy tej płaczę. :'(
https://www.youtube.com/watch?v=v3AHWgaRyJw
A taka druga, to Roguckiego, rzecz jasna.
https://www.youtube.com/watch?v=e9Iszvh-qrY

24. Dużo śpisz ?
Chciałabym. Ale gdzieś 5-8h.

25. Oglądasz mecze ?
Zależy czego. :D

26. Ulubiony sportowiec ?
Kurde, nie mam :v

27. Masz jakieś hobby ?
Niedawno powiedziałabym, że harcerstwo, ale jakoś odechciało mi się. 
Więc pozwolę sobie skopiować z któregoś tam punktu:
Wymyślać, opisywać to, tworzyć grafikę, czytać książki, grać na pianinie i spać.

28. Jesteś lubiana w swojej klasie?
Jestem inna. Naprawdę zależy, ale Feleq rządzi, pozdrawiam! :')

29. Masz skype ?
Mam, ale mi nie chodzi coś ostatnio. A bodajże alicjusz03.

30. Co lubisz pić ?
Herbatę, którą robi moja mama lub babcia *.*

31. Ulubiony owoc ?
Pomarańcz i banan. Bo są dobre.

32. Czego nie lubisz w ludziach ?
Chyba psychopatii... XD Dobra, coś częstszego. Bardzo nie lubię, jak ktoś nie ogarnia ironii i sarkazmu. To nie dla mnie człek, to pewne. Oprócz tego nienawidzę okrucieństwa i fałszywości. Albo gdy ktoś robi na dwa fronty. Wielu rzeczy nie lubię, więcej jest takich, niż których lubię.

33. Zbierasz coś ?
Zdjęcia RosalieIris :''''''')

34. Ilu masz znajomych na FB ?
188, w tym z 1/4 potterhead :D

35. Lubisz jak robi ci się zdjęcia ?
Wolę raczej selfie, bo ludzie nie potrafię ogarnąć mojej nieistniejącej fotogeniczności. ;p

36. Masz jakąś ksywę ?
Aliszyk, Budyń, Aliszja, Alicjusz i chyba tyle. EDIT: LUJEC, Lujec :D Sorry, to moje drugie imię ;)

37. Masz rodzeństwo ?
Jestem jedynaczką.

38. Lubisz chodzić do szkoły ?
Kto to pytanie wymyślił? No jasne, że nie.

39. Malujesz się ?
Nie.

40. Włosy rozpuszczone czy spięte ?
Wyglądam inaczej w tym, inaczej w tym. Do szkoły muszę mieć związane, ale po domu to równie bywa.

41. Kolor ścian w pokoju ?
Żółto-pomarańczowy ;----; Chciałabym fiolet czy czarny. Ciemność <3

42. Co najczęściej oglądasz na YT ?
Vlogi i Simsy :')

43. Jesteś wolna ?
Tak.

44. Jakie masz teraz włączone strony ?
FB, Blogger, YT - jakaś tam piosenka

45. Jaki jest ostatni wysłany przez ciebie sms ?
Do RosalieIris: ,,To od razu piekło"

46. Jakie jest twoje ostatnie połączenie ?
Mama. :D

47. Jaki kolor koszulki masz na sobie ?
Pastelowy róż.

48. Co robiłaś wczoraj o tej godzinie ?
Siedziałam na kompie.

49. Najgorszy przedmiot w szkole ?
Angielski, technika, religia i  trochę historia, ale przeżyję. Jednak Anglieski prowadzi ---,---

50. Ile w dzień pracy zajmuje ci wyszykowanie się ?
Min. 10 minut. Czasami tyle wstanę przed szkołą, no więc trzeba przyśpieszać. A zazwyczaj, to może z 30 minut?

A ja nominuję:
RiddikulusHP :*
https://www.wattpad.com/story/62129242?utm_source=android&utm_medium=com.facebook.orca&utm_content=share_reading&wp_page=reading&wp_originator=vqM0bS3OkK9yHr2CsgwmRiHj7/faXStanoxVEWxtyQH%2BZs6dQmiqzQY7vhDQvqJXgF6Diz1OptMbMPsXuI0vno79uwqFl7Hgznp8QQ1IeJDz%2BOx/wA%2BAKLwLc7gBJBdR

I chyba tyle. Osoby, które bym jeszcze nominowała, już tę nominację otrzymały.
Gratuluję, jeśli wszystko przeczytałeś. ;)

Alice Lovegood

PS. Rozdział prawdopodobnie dodam ja, a kiedy to Was poinformuję jeszcze po lewej stronie. :)

piątek, 18 marca 2016

Rozdział 7


                Tydzień później Hermiona nadal się zamartwiała nad całą sytuacją. Sprawiedliwym wyjściem było tylko dalsze pośpieszanie bliźniaków w wynalezieniu czegoś odwracalnego skutki spalenia. Jednak, jak można się domyślić, Fred i George nie zamierzali za szybko wykonać tego polecenia.
            Dużo niepewności, a na dodatek nie wiedziała, komu ma ufać. Czuła pustkę, a jednocześnie przepełnienie emocjami. Obawiała się konfrontacji z Alexą, jak i z bliźniakami. Zawsze to samo gadanie. Wtórnie bezsensownie okrążając pokój, leciała wzrokiem po fotografiach, po wspomnieniach. Wszystko tu miało swoją historię, nieważne jak krótką. Za to bolesną. Mówią, że samotność, to podobno najgorsze, co może być. To chyba prawda, ale prawdziwi przyjaciele podobno są zawsze przy nas... Ciągłe milczenie. 
         Dodatkowo Silver po całym zajściu nie dawała znaku życia, a jednak kilka dni później przyszedł list.

czwartek, 3 marca 2016

Rozdział 6

     
Witajcie nasi kochani czytelnicy  :) Wiecie jak na serduchu cieplutko się robi, gdy patrzy się na wyświetlenia i komentarze, których jest coraz więcej? Dziękujemy :*
~~~

     Dzień zapowiadał się cudownie, przynajmniej dla bliźniaków. To właśnie za godzinę mieli zjawić się w Tesco i zająć się ulubionym działem Alexy, to znaczy kosmetykami, w tym szamponami. Czemu? Odpowiedź była prosta. Chcieli zrobić jej kawał, chamski kawał. Pod eliksirem wielosokowym mieli obsłużyć Silver i wręczyć jej ulubione kosmetyki z dodatkiem pewnego specyfiku... Fred obawiał się trochę reakcji Hermiony, gdyby się dowiedziała, jednak zależało mu na bezpieczeństwie dziewczyny bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Nie rozumiał, dlaczego tak się dzieje. Wcześniej zrobiłby ten dowcip bardziej dla zabawy i zdenerwowania znienawidzonej osoby. Teraz czuł, że coś się zmieniło, tylko co?

czwartek, 25 lutego 2016

Rozdział 5



Fred właśnie usiadł, opierając się o poduszkę, jednocześnie spoglądając w stronę okna. Był środek nocy, a niebo było wyjątkowo gwieździste, jakby pokazując każdą osobę, która również nie śpi i wpatruje się w ich piękno.
    Rozmyślał nad tym, dlaczego nie potrafi pokazać uczuć. Przecież cierpiał, a jednocześnie był wściekły. W zasadzie bardzo mocne emocje, a jak bardzo ukryte. Wydawało by się, że to on ma najwięcej do powiedzenia, bo razem z George'e najwięcej wiedzą...

poniedziałek, 1 lutego 2016

LBA

"Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na pytania otrzymane od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz kilka osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz im pytania. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."

Dostałam nominację od współautorki, RosalieIris tylko że z bloga http://pomimoroznic.blogspot.com/
Dziękuję :)

niedziela, 24 stycznia 2016

Rozdział 4

     Ulicą Londynu szła szybkim krokiem kobieta. Miała długie blond włosy do pasa i zielone oczy. Ubrana była w jasne jeansy, czarny płaszcz i w takim samym kolorze buty na obcasie. Na szyi miała kolorowe dwa szale. Jej czarna torebka lekko kołysała się przy każdym kroku. Weszła po schodach, stanęła przed drzwiami. Przytrzymała palec na guziku od domofonu. Drzwi szczęknęły, a kobieta weszła do środka.

sobota, 16 stycznia 2016

Rozdział 3

'Twarda dziewczyna na pasie szybkiego ruchu
Nie ma czasu na miłość
Nie ma czasu na nienawiść
Bez tragedii
To nie czas na gierki
Twarda dziewczyna, której dusza cierpi'

piątek, 1 stycznia 2016

Rozdział 2

- Widzę, że już wiesz...
- Tak, wiem. Jadę z tobą! - powiedziała pewnie Hermiona.
- Hermiono, nie możesz... - rzekł zakłopotany Harry.
- Nikt mi nie zabroni, Harry! - powoli wychodziła z siebie.
- Uspokój się - powiedział Wybraniec. Fred i George weszli szybko do przedpokoju, w którym stała z Harry'm.
- Chodź, Hermiona. Na przesłuchaniu nie wniosłabyś dużo...- powiedział George wyciągając rękę.
- Nie - powiedziała i ze złości tupnęła nogą, jak mała dziewczynka. George opuścił rękę zrezygnowany, pokiwał głową i wrócił do kuchni.
- Miona... - zaczął niepewnie Fred - Jestem pewny, że Harry poinformuje nas, jak się czegoś dowie. - Musimy czekać, a w Ministerstwie i tak w niczym nie pomożemy... - chłopak mówił powoli, bojąc się pewnie, że dziewczyna znowu wybuchnie. Ku jego zaskoczeniu pokiwała pokornie głową.
- Informuj nas na bieżąco - powiedziała do Wybrańca, przytulając go na pożegnanie.