czwartek, 31 grudnia 2015

Rozdział 1

     W skromnej, małej kuchni dwudziestoletnia Hermiona przygotowała potrawy na pierwszą rocznicę ślubu. Jej mąż, Ron Weasley miał spóźnić się na przyjęcie rodzinne. Młoda kobieta nie była szczęśliwa w tym związku. Od czasu ślubu Ron bardzo się zmienił. Wracał do domu zmęczony i zdenerwowany. Hermiona tłumaczyła sobie to stresującą pracą aurora, ale tak naprawdę dość miała tylko krzyków i awantur. W ich młodym małżeństwie nie było ani grama miłości. Miała jeszcze sporo roboty, a goście mieli zacząć schodzić się lada chwila.




     Po upływie 30 minut wszystko stało perfekcyjnie, czekając tylko na gości. Niebawem wszyscy zasiedli do stołu, wyczekując Rona. Wyrafinowane potrawy szybko zostawały pochłaniane. Kolejny raz chwalona pani domu zaczęła się niepokoić. Bliźniacy opowiadali takie dowcipy, że w końcu i dziewczyna się zaczęła śmiać. Pokój w którym siedzieli pełnił funkcje salonu i sypialni. Jego ciepły wystrój, w czerwono-złotych barwach przypominał mniejszą wersję pokoju wspólnego Gryffindoru. Do tego domu należeli prawie wszyscy goście – Weasley’e, Neville oraz nieobecny Harry. Oprócz Gryfonów była również Krukonka Luna. Zbliżała się 18:00, a rozmowy nadal były bardzo ożywione. Gdy zrobiło się naprawdę późno wszyscy zaczęli opuszczać mieszkanie. Zostali tylko jeszcze bliźniacy, którzy mieli pomóc w sprzątaniu. Tak naprawdę pani Weasley kazała im to zrobić, za ostatni wybryk. 

***

     Nagle rozległ się ostry dzwonek do drzwi. Hermiona podbiegła i otworzyła. W drzwiach stał nie kto inny jak zdyszany Potter. Musiał szybko tutaj biec. Ledwo łapał oddech.

 - Harry!- zdziwiła się – Co się stało? Dlaczego tu tak szybko przybiegłeś? 
- Ron… - wysapał Wybraniec. - On… On… 
- Spokojnie – rzekła szatynka. – Co Ron? 
- Zabili go - ściszył głos – Śmierciożercy…
     Nastała napięta chwila milczenia. Twarz Hermiony zbladła, a jej wyraz przedstawił szok i głęboki cios. Tak jakby ją ktoś strasznie uderzył, a nikt nawet jej nie dotknął. Nastała ogromna burza myśli w jej głowie. Nie dopuściła tej najgorszej.
- Nie… - głos jej zadrżał – to nie możliwe… 

     Nie docierało to do niej. Nie myśląc co robi szybko zatrzasnęła drzwi przed nosem Harry’ego. Zakryła twarz rękami by ukryć napływające łzy. Nie mogła w to uwierzyć. Ron. Jej mąż. Teraz jej małżeństwo wydawało się idealne. Wiedziała, że każdego dnia Ron ryzykuje, ale dlaczego dzisiaj? W pierwszą rocznice? Odwróciła się od drzwi i rzuciła się na szyję przypadkowej osobie, którą był Fred. Łzy zaczęły spływać potokami. Zdezorientowany Rudzielec odsunął ją od siebie :

 - Co się stało? – zapytał zaskoczony.

Hermiona szybo się poderwała i wybiegła do sypialni, zamykając za sobą drzwi. Nagle znowu zadzwonił dzwonek i George również przyszedł otworzyć. W drzwiach stał zakrwawiony Harry. Krew mocno lała mu się z nosa i ledwo się trzymał w progu drzwi. Bliźniacy szybko wzięli go do łazienki i sprytnym zaklęciem zahamowali krwotok. 

-O co tu chodzi?! - zapytał Fred - Hermiona rozmawiała z kimś w drzwiach, gdy ja podszedłem rzuciła mi się na szyję z szlochem, wybiega do pokoju roztrzęsiona i nagle dzwonisz ty, cały zakrwawiony! 
-Ja z nią rozmawiałem - zaczął Potter - Gdy powiedziałem jej o jednej rzeczy zamykając drzwi mocno mnie walnęła i zemdlałem…
 -Jakiej rzeczy? - wtrącił się zaciekawiony George.
 - Ron… on… nie żyje… - wydusił Wybraniec.

***

     Bliźniacy wpatrywali się w Pottera, gdy drzwi łazienki się otworzyły i wpadła Hermiona. Miała czerwone, podkrążone oczy.

- Harry - jęknęła - przepraszam, ja nie... 
- Nic się nie stało - pocieszył ją. 
- Ja... W to nie wierzę! Jak to się stało?
 Zapanowała cisza. 
-To było tak...- przerwał cisze Wybraniec - Byliśmy już tak blisko. Gdy zaczailiśmy się w dwóch różnych miejscach. Zrobiłem krok w ich stronę. Musieli mnie zauważyć. Natychmiast rzucili na mnie Cruciatus'a. I wtedy Ron wyrwał się, a widział, że powinien czekać. Nie mógł pewnie patrzeć na to...i próbował mi pomóc. Zobaczyli go Śmierciożercy.... Zostawili mnie, leżałem jakąś godzinę nie przytomny, po czym sobie wszystko przypomniałem. Teleportowałem się tutaj... 

     Hermiona całkiem zbladła wstała lekko się chwiejąc i poszła do sypialni. Ledwo znikła za drzwiami, usłyszeli jak upadła. Zerwali się i pobiegli. Była świadoma, ale potrzebowała odpoczynku. Harry położył ją na rozłożonej przez bliźniaków sofie, ktoś teraz pełniła funkcję łóżka. Szatynka szybko zasnęła. 

*** 

     Gdy się obudziła obok jej łóżka stała taca ze śniadaniem. Ciepłe tosty i herbata były pyszne. Przypomniał się jej poprzedni dzień. I jak przytuliła Freda... Czuła się z tym niezręcznie. Poranne promienie przedzierały się przez niedosuniętą żaluzje. Zegar ścienny pokazywał 8:00. Przez lekko uchylone drzwi wydobywały się szepty. Czyli nie była sama. Poszła do kuchni, skąd wydobywały się głosy. Ujrzała tam George'a i Fred'a. 

- Nie wróciliście? - zapytała zaspanym głosem. Bliźniacy podnieśli głowy i spojrzeli na nią zaskoczeni.  
- Mam nadzieje, że nie masz nam tego za złe...- wydukali - Harry bierze prysznic, bo za godzinę jest rozprawa... w sprawie Rona. 
- Tak szybko? A mnie jakoś nie wezwali... Chyba, że... Nie było sowy? - łzy napłynęły jej do oczu.
- Hermiono, oni chyba nie chcą, żebyś tam była... Wiesz, w sumie chyba nic nie wniesiesz w sprawie zabicia Rona... - powiedział ze współczuciem George.
- Tak, jego małżonka nic nie wniesie - powiedziała z ironią w głosie. 
- To już Ministerstwo uzgadnia, kto jest ma przyjść na przesłuchanie. Harry jest głównym świadkiem.- dopowiedział Fred, całkiem dobijając dziewczynę. W Hermionie zagotowała się złość. 
- A wiadomo może, kto to konkretny?! - nasunęła się jej nowa myśl. 
- No... Nie wiemy na razie. Pewnie na przesłuchaniu... 
- Na którym mnie nie będzie! Wyszła wściekła.Zobaczyła wychodzącego Harry'ego.Ten się jej przyjrzał. 
- Widzę, że już wiesz...

~~~
Witam :) Tego bloga tworzę wspólnie z RosalieIris, która pisze drugi rozdział. Jak chyba można było zauważyć - tematyka Fremione. Jak oceniacie? Liczę na komentarze^^

3 komentarze:

  1. Na Waszego bloga trafiłam przypadkiem i nie żałuję, bo bardzo mi się podoba :) szkoda mi Rona no ale jego małżeństwo z Hermioną to pomyłka (nie bierzcie tego do siebie ja po prostu mam żal do Rowling, że ich połączyła)
    Lecę czytać dalej!
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis
    http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja i RosalieIris również nie lubimy Romione. Jak dla mnie Złota Trójka powinna zostać przyjaciółmi... Bo to, że będę razem było takie oczywiste już na początku, a nie uważam, że zszipowanie z Fredem jest nierealne :)
      Dziękuję za wszystkie komentarze ;)
      Również pozdrawiam i zaglądnę do Ciebie!

      Usuń
  2. Wow *-* tylko nie pisz Ron'a -tylko Rona
    I Freda/(a nie Fred'a)
    Ale ogólnie mega

    OdpowiedzUsuń

♥Moderacja komentarzy włączona, spam pod rozdziałami usuwany.
Jeśli chcesz nas o czymś poinformować, co nie jest oceną rozdziału, to napisz w zakładce SPAM
♥Każdy komentarz dodaje chęci i motywacji, dziękujemy za wszystkie.
♥W razie krytyki negatywnej, proszę o jej obiektywność ;)