Strony

niedziela, 16 kwietnia 2017

Rozdział 15

Alexa opuściła siedzibę i deportowała się do domu. ,,Z Francją już nigdy się nie pożegnam", pomyślała.
Zastanawiała się, jak może odnaleźć Hermionę. I czy na pewno chce to zrobić. Tym razem jednak naprawdę chciała się dowiedzieć, czego doświadczyła ostatnio. Jednak czy ona jej jeszcze mogła zaufać?
W każdym razie misja była nieodwołalna. Thomas prawdopodobnie zjawił się ostatni raz. Zobaczyła, kim się stał. Czuła, że zawsze taki był.
,,Więc kim ja jestem?".

***

- Miona, musimy poważnie pogadać. Nie będziesz tu przez resztę życia, co? Chciałem to już dawno zrobić... Ale nie wiem, czy wyjście stąd jest obecnie bezpieczne. Już nic nie rozumiem - powiedział nerwowo Fred.
- Komicznie brzmi porwanie przez Dracona w sukience. Alexa też jest zwykłą czarownicą... - odpowiedziała Hermiona. Po jego spojrzeniu jednak dodała: - Nawet nie wiem, czy cokolwiek mi zagraża.
- Jasne, że zagraża. Krzyczysz przez sen, kiedyś powiedziałaś nawet "Thomas", choć nikogo takiego nie znam... Alexa pojawiła się znikąd, po nagłej tragedii. Przepraszam, że o tym wspominam. Jednak to tak naprawdę nadal nie jest wyjaśnione. Pamiętasz w ogóle jak zostaliśmy uwięzieni? Chyba nadal do siebie nie doszedłem. Ktoś chce nam coś zrobić. Tobie.
- Co zrobimy?
- Harry i ja chcemy wyruszyć na parę dni i znaleźć jakiś trop Alexy.
- Ech... A co z George'em?
- Yyy... nic. On musi zostać i podtrzymywać mamę na duchu.
Zbiło ją to z tropu. Bliźniacy mieliby się rozstać? To się nigdy dobrze nie kończyło.
- A i jeszcze jedno - dodał - chętnie dałbym ci pole manewru, żeby ulepszyć tę szopę. Jednak magia przyciąga...
- Dziękuję.
Wstała ze sterty zakurzonych koców i przytuliła rudzielca. Ten się zarumienił i szybko zniknął, zanim to dostrzegła.

Dwie godziny później wpadła Ginny i przyniosła kilkanaście książek. Hermiona rozpromieniła się jednak bardziej na jej widok.
- GINNY.
- HERMIONA.
- Nie wytrzymuję tutaj.
- Nie będziesz tutaj długo. To niewskazane. W sumie to już musimy się zmywać...
Chwyciła ją za rękę. Znajdowały się w pustym parku.
Czuć było wilgoć, a mgła uniemożliwiała dostrzeżenie czegokolwiek z 30 metrów.
- Zaczekam tutaj chwilę z tobą. Nie ma się czego bać.
Po chwili ciszy Hermiona zapytała:
- Czemu tamta szopa stała się zagrożeniem?
- Bo twój kochaś mógł się zjawić w każdej chwili. - Uśmiechnęła się złośliwie. - Ale nie uciekaj lepiej nigdzie. Musimy pogadać.
Odwróciła się i zarzuciła kaptur na głowę.
Po chwili na Hermionę patrzyła Alexa.